Tomasz Sekielski, znany ze skandalicznych ataków na Kościół i wiernych, wziął udział w debacie „Ukróćmy wszechwładzę Kościoła!”. – Nawet jak Kościół tracił popularność, to zawsze mógł liczyć na polityków – stwierdził twórca filmu „Tylko nie mów nikomu”. – Trudno pana Sekielskiego utożsamiać z ikoną dziennikarskiego obiektywizmu – mówi „Codziennej” ks. dr hab. Robert Skrzypczak.
Debatę „Ukróćmy wszechwładzę Kościoła!” z udziałem Agaty Diduszko-Zyglewskiej, Tomasza Sekielskiego oraz Artura Nowaka zorganizowały Krytyka Polityczna i Teatr Powszechny.
„Nawet jak Kościół tracił popularność, zawsze mógł liczyć na polityków – lewicowych oraz prawicowych. Największe włości Kościołowi były rozdane za czasów Millera i Belki. Wszystkie opcje polityczne starały się mieć jak najlepsze układy z Kościołem, kalkulując, że z ambony ksiądz może nakłonić do pewnych rzeczy. Moim zdaniem nie było tak, że Kościół siłą coś narzucał. Nie musiał tego robić” – mówił podczas debaty Sekielski.
– Debata prawdopodobnie była związana ze świętem narodowym. Niektórzy krytycy Kościoła nie mogą znieść choćby mszy św. na kanałach publicznych i organizują wydarzenia, w których wypowiadają się negatywnie o Kościele, aby zniechęcić do niego wiernych. Wnuki Marksa i Engelsa znowu się wkurzają – mówi „Codziennej” ks. Skrzypczak.
Przypomnijmy, że 11 maja miała miejsce premiera filmu Sekielskiego „Tylko nie mów nikomu”. Produkcja wywołała burzę i dała paliwo opozycji do wykorzystywania w celach politycznych przypadków pokazanych w filmie. Doszło nawet do tego, że politycy Platformy Obywatelskiej i Wiosny kłócili się o to, kto mniej zrobił w sprawie zwalczania pedofilii.
Sekielski w debacie „Ukróćmy wszechwładzę Kościoła!” powiedział, że po prezentacji filmu rozgorzała gigantyczna publiczna debata. Ocenił, że ktoś uznał, iż może to politycznie zaszkodzić, i temat przed wyborami ucichł. – Wycofali się z tematu, a padło przecież wiele ważnych słów. Miała powstać komisja, ale politycy nie chcieli podpaść Kościołowi – dodał.
– Pan Sekielski z pewnością robi rzeczy dobre, jeśli zajmuje się sprawami społecznymi, np. wykorzystaniem seksualnym nieletnich. Jeśli natomiast koncentruje uwagę na Kościele, wypowiada się w sposób lekceważący dla wierzących i stawia się w roli apostaty, niszczy tym swoją wiarygodność. Jeśli naprawianiem Kościoła chce zająć się ktoś, kto go nie lubi i wciąż atakuje, to można powątpiewać w jego intencje. Trudno pana Sekielskiego utożsamiać z ikoną dziennikarskiego obiektywizmu – stwierdza w rozmowie z „Codzienną” ks. Skrzypczak.