W Sejmie trwa debata na temat in vitro. Wśród pięciu projektów znajdują się propozycje SLD, Twojego Ruchu, PiS oraz projekt rządowy. Ten ostatni zakłada, że z tej metody mogą korzystać małżeństwa i pary nieformalne, ale po rocznym leczeniu niepłodności innymi metodami. – Tam gdzie będzie metoda in vitro, będzie manipulacja genetyczna – mówił poseł Prawa i Sprawiedliwości Czesław Hoc
Podczas sejmowej debaty o in vitro Tomasz Latos z Prawa i Sprawiedliwości podkreślił, że w przypadku in vitro 30 proc. częściej zdarzają się wady genetyczne. – To są dane potwierdzone badaniami – dodał.
– Przyczyna tego bierze się m.in. ze stworzenia sztucznych, chemicznych warunków w probówce, które nie odpowiadają tym naturalnym – mówił. Jak tłumaczył, procedurę in vitro wykorzystuje się jako pewien skrót i ułatwienie. – In vitro to pseudometoda walki z bezpłodnością – podkreślił i stwierdził, że trzy projekty, oprócz przygotowanego przez jego partię należy odrzucić w pierwszym czytaniu.
Zdaniem posła PiS rozwój in vitro grozi tym, że rodzice będą mogli "zamawiać" dzieci o konkretnych cechach fizycznych na zamówienie.
Podczas debaty głos zabrał także inny poseł Prawa i Sprawiedliwości Czesław Hoc, który przekonywał, że "tam gdzie będzie metoda in vitro, będzie manipulacja genetyczna".
– Dziecko jest darem miłości, a nie jego produktem – mówił Hoc.
W imieniu SLD głos zabrał rzecznik tej partii Dariusz Joński, który zasugerował, że PO zajęła się kwestią zapłodnienia pozaustrojowego z przyczyn politycznych czyli m.in. dlatego, że zbliżają się wybory prezydenckie i parlamentarne.
Polityk odniósł się do stanowiska episkopatu ws. in vitro. W jego opinii, biskupi chcą szantażować parlamentarzystów.
– Rocznie dzięki in vitro w Polsce rodzi się ok. 5 tys. dzieci. Każdy powinien mieć wolny wybór i dokonywać go w swoim sumieniu, dlatego projekty zakazujące metody in vitro, to przejaw fundamentalizmu – przekonywał Joński. Znaczną cześć swojego wystąpienia rzecznik SLD poświęcił edukacji seksualnej.
Z kolei w imieniu Platformy Obywatelskiej podczas debaty głos zabrał Grzegorz Sztolcman.
– Mam nadzieję, że nie nie wszyscy w klubie PiS wierzą, że in vitro to samo zło – mówi.
– Wszyscy się zgodzimy, że ogromnym szczęściem jest posiadanie dzieci. Nie rozumiem dlaczego koledzy z PiS chcą tym, którzy mają problem, odmówić prawa do szczęścia – dodał Sztolcman. – Włączcie empatię, wyłączcie radio – apelował do posłów PiS.