– Na miejscu „Margotopodobnych” nie eksperymentowałbym z płciami, tylko z gatunkami. Czemu aresztant nie miałby oświadczyć, że czuje się słoniem? W takiej sytuacji bez solidnego wybiegu dla słoni zesłonionego człowieka zamknąć nie można. Spore możliwości daje też utożsamianie się z waleniami. Jeżeli pod kratki nie zostanie doprowadzony ocean, każdy więzień, który dostrzeże w sobie cechy wieloryba, musi zostać wypuszczony – pisze redaktor Tomasz Sakiewicz w felietonie na łamach „Gazety Polskiej”
Niesamowitą radość sprawiło mi oświadczenie niejakiego „Margot”, że jest kobietą, w związku z tym w areszcie powinien siedzieć razem z innymi kobietami. Chwilę po tej deklaracji zadzwonił do mnie nasz szef klubu warszawskiego „Gazety Polskiej” Adam Borowski, który swoje odsiedział w czasach komuny za obalanie ustroju. „Jaki ja byłem głupi, przecież też tak mogłem, miałbym wspólne prysznice i cele razem z innymi babeczkami” – powiedział zmartwiony.
Problem w tym, że komuna na takich żartach raczej się nie znała. Zupełnie inaczej jest dzisiaj. Płeć to sprawa deklaratywna. I tak w boksie kobiecym może pojawić się zawodnik, mężczyzna wagi ciężkiej, który akurat na mistrzostwa świata poczuje się kobietą. Jeżeli inne panie nie zechcą przyjąć od niego łomotu, będzie to dowód nietolerancji. Po zawodach kobiecych znów poczuje się mężczyzną i powalczy o kolejny medal. Ktoś mógłby zarzucić temu lukę w myśleniu, bo przecież operacja zmiany płci trwa. A przepraszam, czy pan/pani (niepotrzebne skreślić) „Margot” cokolwiek zmieniał/zmieniała? Jeszcze niedawno publicznie całował się z dziewczynami, a potem poczuł się kobietą.
Wprawdzie on i jego obecna partnerka oświadczyli, że są lesbijkami, ale taką lesbijką to i ja mogę być. Żarty? A co oznacza wywalenie szefa prywatnego radia za to, że uznał pana „Margota” za pana „Margota”? Za przyklepaniem tego absurdu wypowiedziało się wielu znanych polityków w Polsce i za granicą. Strach powoduje, że ludzie boją się zauważyć, że to jakieś totalne oszustwo.
Ale „Margot” nie jest jeszcze taki kłopotliwy. Jest wiele więzień kobiecych i męskich i gdzieś może się załapać. Co zrobić, jeżeli kolejny przestępca wybierze sobie którąś z uznanych przez światowe lewactwo 56 płci? Trzeba będzie stworzyć 56 rodzajów więzień albo w imię tolerancji wszystkich wypuścić.
Ale deklaratywna płeć to nie ostatni problem polskiego więziennictwa. Przecież ostatnio usłyszeliśmy, że są zwierzęta ludzkie i nieludzkie. Ktoś może na przykład poczuć się słoniem. Już Sławomir Mrożek w sztuce „Vatzlaw” zwrócił uwagę, że każdy mężczyzna może zostać wielbłądem. Wiązało się to z natychmiastową zmianą płci, bo wielbłądy kastrowano. Wyłom jest.
Na miejscu „Margotopodobnych” nie eksperymentowałbym z płciami, tylko z gatunkami. Czemu aresztant nie miałby oświadczyć, że czuje się słoniem? W takiej sytuacji bez solidnego wybiegu dla słoni zesłonionego człowieka zamknąć nie można. Spore możliwości daje też utożsamianie się z waleniami. Jeżeli pod kratki nie zostanie doprowadzony ocean, każdy więzień, który dostrzeże w sobie cechy wieloryba, musi zostać wypuszczony. W tej sytuacji możemy od razu wyrównać wiek emerytalny, bo nie będzie on zależał od płci, tylko od deklaracji co do płci. I założę się, że w TSUE sprawę przegramy.
Podobno w proroctwie Saby napisano, że przed końcem świata nie da się odróżnić kobiet od mężczyzn. Teraz rozumiem treść tej przepowiedni: nie da się, bo będzie to zakazane. Jakie to proste. Miejmy nadzieję jednak, że do końca świata jeszcze daleko.