Rzecznik Muzeum Historii Polski: Skończył się Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, ale cenura istnieje i pewnie będzie już zawsze
– Cenzura przyszła do nas od Sowietów i ta tradycja ciągle w nich tkwi. Rosjanie nie przejmują się takimi rzeczami jak demokracja – mówił w Telewizji Republika Marek Stremecki rzecznik Muzeum Historii Polski, komentując słowa Antoniego Macierewicza, który poinformował, że Rosjanie naciskali na polski rząd, żeby "uciszyć" publicystów, którzy pisali, że 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku mogło dojść do zamachu.
Minister obrony narodowej Antoni Macierewicz powiedział na XI Zjeździe Klubów "Gazety Polskiej", że Rosjanie naciskali na rząd Donalda Tuska, aby "zrobić wreszcie porządek" z publicystami zajmującymi się katastrofą smoleńską i wskazującymi, że jej przyczyną mógł być zamach. – To był wprost podejmowany istotny problem dyplomatyczno-polityczny – dodał szef MON. CZYTAJ WIĘCEJ...
W "Wolnych Głosach" Marek Stremecki tłumaczył, że cenzura przyszła do nas od Sowietów i w naturze tej społeczności do dziś pozostało kontrolowanie słowa i pilnowanie, aby nieodpowiednie treści nie przedostały się do opinii publicznej.
– 6 czerwca 1990 w Polsce zaczęła obowiązywać ustawa o zniesieniu cenzury. Skończył się Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, ale cenura pewnie zawsze będzie, tak jak jest tez teraz. Cenzura istniała od zawsze tam gdzie publikowano i przemawiano – zaznaczał, dodając, że cenzura przybiera różne formy, a najgorszą z nich jest cenzura prewencyjna. – Czym innym była cenzura prewencyjna, pilnowanie, żeby nie mówiono tego, czego nie życzy sobie partia – to jest coś absolutnie obrzydliwego – mówił.
Wspominając czasy poprzedniego sytemu, Stremecki wyliczył kilka spraw, o których nie można było pisać w PRL-u: – Nie można było mówić o problemach niepełnosprawnych, chorych, czy osób z nałogami. Nie można było mówić, że powstała nowa sztuka czy książka. Że wywozimy mięso do ZSRR. Nie można było zamieszczać w prasie recenzji "Człowieka z marmuru" Andrzeja Wajdy , nie można było informować o godzinach wyświetleń tego filmu – wyliczał.
– Urzędy zajmujące się cenzurą były wówczas w 17 miastach i w każdym wydawnictwie. Pieczątki, opakowania, nekrologi były cenzurowane. To była ogromna maszyna totalitarnego państwa – dodawał.
Czego najbardziej chroniła cenzura?
Stremecki został zapytany o rzeczy, które szczególnie interesowały komunistycznych cenzorów. – Katyń i relacje Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej ze Związkiem Sowieckim. Cenzura nie zajmowała się tylko skreślaniem, ale także kreacją. W przypadku Katynia proponowała jak powinno się pisać, to cenzura wymyśliła, że polskich oficerów w Katyniu zastrzelili hitlerowcy – zaznaczał, dodając, że również dziełem cenzorów była zmieniona data tego wydarzenia, która funkcjonowała w oficjalnym obiegu.
– W latach 80-tych Jaruzelski chciał przeforsować tezę, że wszystko już jest w porządku. Nie chciano, żeby cenzura stała się widoczna, a od 1985 roku można było pokazywać ingerencje cenzorskie w postaci tzw. "białych plam" – przypominał rzecznik Muzeum Historii Polski, dodając, że był to okres, w którym można było przeforsować więcej rzeczy w gazetach, ponieważ władza nie chciała, żeby były one wypełnione zbyt dużą ilością widocznej ingerencji cenzorskiej.
– Jak Wałęsa dostał nagrodę Nobla nie wiedziano jak to opisać. Przez wiele godzin nie było informacji. Umieszczono ją w końcu info na drugiej stronie "trybuny Ludu" pt. Decyzja noblowska – dodawał.