– Cieszę się, że teraz każdy Polak i każdy człowiek na świecie będzie mógł w swoim sercu zdecydować, czy to wszystko jest nie ważne, czy Lech Wałęsa ma prawo uchodzić za nieskazitelnego przywódcę – mówił w Telewizji Republika działacz opozycji w okresie PRL Andrzej Rozpłochowski.
– Jestem jedną z tych nielicznych osób, które go dobrze poznały w roku 1980. Od początku wyczułem w tym człowieku zło. Czułem, że ten człowiek robi złe rzeczy, to nie był dobry człowiek – podkreślał były opozycjonista. – Jak mógł tak szkodził mi i zwalczał w prowadzeniu uczciwej działalności w "Solidarności" – dodawał.
Zdaniem Rozpłochowskiego, Lech Wałęsa do tej pory pozostaje pod wpływem wrogiej Polsce agentury. – Chociaż dzisiaj nie ma na to twardych dowodów, to jestem przekonany, że od 1979 do dnia dzisiejszego Lech Wałęsa jest agentem wpływu sił moskiewskich, różnych wrogów Polski – stwierdził. – Myśmy wszyscy wiedzieli, że Lech Wałęsa to Bolek, ale brakowało kropki nad i, żeby ludzie zobaczyli, jak na prawdę wyglądają te rzeczy – zaznaczał.
– Wałęsa jest częścią układu zamkniętego, który do dzisiaj oplata Polskę i sprawia, że Polacy nie mogą mieć w pełni wolnego kraju – podkreślał, dodając, że w tym "układzie zamkniętym" uczestniczą również "nikczemni ludzie", tacy jak: Bronisław Komorowski, Donald Tusk czy Adam Michnik. – Są częścią układu zamkniętego, któremu służyło kłamstwo wałęsowskie, żeby manipulować polskim społeczeństwem – dodawał.
Były opozycjonista uznał, że teczka TW "Bolka" to dopiero początek ujawniania tego rodzaju dokumentów. – Zaczną wychodzić dokumenty, które sprawią, że będziemy na nowo pisać historię Polski – mówił.