– Ta sytuacja związana z koronawirusem pokazuje, że obywatele Europy w pierwszej kolejności mogą liczyć na swoje państwa. Ci wszyscy, którzy mówili, że państwa narodowe, w takiej formule jakie istniały do tej pory są to trochę niepotrzebne, to sytuacja kryzysowa pokazuje, że tak właściwie nie jest - powiedział w rozmowie z Aleksandrem Wierzejskim w programie Telewizji Republika "Prosto w oczy" wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz.
Aleksander Wierzejski, że akcja sprowadzania Polaków za granicy jest największa od bardzo wielu lat, być może nawet od czasów po drugiej wojnie światowej. Rzeczywiście to jest największa tego typu akcja, jeżeli chodzi o transport lotniczy. Nie przypominam sobie, żeby taka ewakuacja była przeprowadzana w takiej skali - stwierdził Marcin Przydacz.
- Z uwagi na fakt, że sytuacja jest nadzwyczajna, część państw zamyka swoje przestrzenie, zamyka możliwości lądowania dla samolotów obcych. Wymaga to od nas ogromnej pracy, żeby umożliwić lądowanie polskiego czarteru - dodał.
– Nasi konsulowie pomagają, aby dostać się z jednego miejsca na drugie, albo przedłużyć pozwolenie na pobyt - wyjaśnił polityk.
– To dla nas jest ogromne wyzwanie. W sam weekend odebraliśmy ponad 80 tysięcy połączeń telefonicznych, więc zdajemy sobie sprawę, że nasza infolinia może być czasem zapchana, ale niestety takie są ograniczenia logistyczne - zaznaczył wiceminister.
– Jeśli ktoś jest w bezpiecznym miejscu, nie ma żadnego zagrożenia dla niego, życia czy zdrowia, ale chce wrócić do domu, to zachęcamy do odwiedzenia strony Lot do Domu - mówił.
–- Tego typu osoby mają taką ścieżkę. Jeżeli ktoś znajduje się w sytuacji zagrożenia i absolutnie potrzebuje pomocy państwa polskiego, to po to są telefony konsulów, ale trzeba pamiętać, że to nie są dziesiątki osób, tylko kilka i ich możliwości są ograniczone - kontynuował gość Aleksandra Wierzejskiego
– Jeżeli ktoś potrzebuje informacji dotyczących tych stron, zapraszamy do infolinii Ministerstwa Spraw Zagranicznych - poinformował polityk.
– Państwo każde ma możliwość regulowania swoich granic jednostronną decyzje, ale umowy międzynarodowe wymagają odpowiednio wcześniej notyfikacji. My naszych sąsiadów także odpowiednio wcześniej uprzedziliśmy poprzez rozmowy na odpowiednim szczeblu, po to żeby nie byli zaskoczeni tą decyzją - wyjaśnił wiceminister spraw zagranicznych.
– Ta sytuacja związana z koronawirusem pokazuje, że obywatele Europy w pierwszej kolejności mogą liczyć na swoje państwa. Ci wszyscy, którzy mówili, że państwa narodowe, w takiej formule jakie istniały do tej pory są to trochę niepotrzebne, to sytuacja kryzysowa pokazuje, że tak właściwie nie jest - dodał.