Prokuratura: Czekamy na zadeklarowane przez "Wprost" przekazanie nagrań
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga czeka na przekazanie przez redakcję "Wprost" nagrań z nielegalnych podsłuchów polityków i szefa NBP - powiedziała rzecznik prasowa prokuratury Renata Mazur. Przekazanie nagrań zadeklarował naczelny tygodnika.
- Czekamy na przekazanie nagrań. Jesteśmy przygotowani, w sobotę prokurator będzie w pracy, w siedzibie prokuratury. Czekamy na spełnienie obietnicy i deklaracji redakcji. Jeśli dziennikarz przyjdzie, to z naszej strony wszystko będzie gotowe do przyjęcia materiałów - zapewniła rzecznik.
Powiedziała, że prowadzący sprawę analizują już opublikowany na stronie "Wprost" zapis - jak deklaruje redakcja - pełnego nagrania z nielegalnego podsłuchu rozmowy ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką. - Analizujemy je, ale czekamy na dowód - dodała.
Redaktor naczelny gazety Sylwester Latkowski zadeklarował, że w sobotę przekaże nagrania. Zaznaczył, że ich informatyk przed przekazaniem oceni, czy nie narusza to tajemnicy źródła informacji.
Mazur nie chciała mówić o dalszych czynnościach prokuratury w śledztwie. - O dalszych zamierzeniach naszych działań nie mogę informować - powiedziała. Odmówiła też odpowiedzi na pytanie, czy będzie w piątek przesłuchiwany ktoś z redakcji "Wprost".
Mazur wyjaśniła, że obecnie nikt nie jest zatrzymany w tej sprawie. Wobec Łukasza N., któremu prokuratura postawiła dwa zarzuty, prokurator prowadzący sprawę zastosował poręczenie majątkowe w wysokości 40 tys. zł. i dozór policyjny - musi stawiać się na komendzie dwa razy w tygodniu i nie może opuszczać kraju.
- Prokurator w postępowaniu przygotowawczym może stosować środki wolnościowe, tylko areszt jest pozostawiony do wyłącznej decyzji sądu - przypomniała.
Prokuratura zarzuca pracownikowi restauracji Łukaszowi N. nagranie i ujawnienie innej osobie informacji uzyskanych z nielegalnego podsłuchu w sprawach prowadzonych z zawiadomienia ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza i Dariusza Zawadki, byłego dowódcy jednostki GROM, obecnie członka zarządu spółki PERN.
Za nielegalny podsłuch grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo kara pozbawienia wolności do lat 2.
Dziennikarze i stowarzyszenia dziennikarskie skrytykowały akcję prokuratury i ABW, uznając ją za zamach na wolność słowa. Prokuratura argumentowała, że w śledztwie może domagać się - a nawet z użyciem siły odebrać dowód w sprawie.