Gościem red. Doroty Kani w programie Telewizji Republika "Koniec systemu" był profesor Jan Żaryn, senator Prawa i Sprawiedliwości. – Opozycja cały czas nie może pogodzić się z faktem, że nie rządzi. Przez to tworzy gamę pretekstów do awantur antypisowskich. W sensie mentalnym, nie potrafię tego pojąć – mówił o szokującej decyzji ws. zmian nazw ulic w Warszawie.
Naczelny Sąd Administracyjny podtrzymał wyroki WSA o uchyleniu ponad 40 zarządzeń wojewody dekomunizujących nazwy ulic w Warszawie. Okazuje się, że tym samym powstał precedens, ponieważ takie postanowienie uderza w zapisy innej ustawy. Paweł Terlecki apeluje o spokojną debatę, jednak sam nie ma wątpliwości: ten wyrok to niezły pasztecik prawny.
W piątek Naczelny Sąd Administracyjny podtrzymał wyroki WSA o uchyleniu ponad 40 zarządzeń wojewody dekomunizujących nazwy ulic w Warszawie. Instytut Pamięci Narodowej zaapelował do władz stolicy, aby w poczuciu obywatelskiej odpowiedzialności i niezależnie od bieżących sporów politycznych ustąpiły w tej sprawie.
– Moja intuicja podpowiada mi, że jeśli chcemy znaleźć krótką odpowiedź, to dlatego, że Polacy prowadzą ze sobą totalną wojnę. Opozycja cały czas nie może pogodzić się z faktem, że nie rządzi. Przez to tworzy gamę pretekstów do awantur antypisowskich. W sensie mentalnym, nie potrafię tego pojąć. Okazuje się, że na podstawowym poziomie komunikacji narodowej, totalna opozycja postanowiła wykorzystać kruczki prawne, by uderzyć w Prawo i Sprawiedliwość. To wysoce szkodliwe w obliczu budowania wspólnoty narodowej – rozpoczął prof. Żaryn.
Kiedy Platforma przestała walczyć o tożsamość narodową?
– Tragedia smoleńska była momentem, jednym z najistotniejszych. Nasza strona wybitnie się wówczas zintegrowała. Siła w jaką urośliśmy, zaczęła być dostrzegana przez środowiska Platformy. Jawiliśmy się im jako zagrożenie. Wówczas zaczęto tłamsić Polaków w ich patriotycznych odruchach. Wybuchła wojna, z której do dziś wydobyć się nie możemy – mówił senator Prawa i Sprawiedliwości.
– Kazus pana prezydenta Bronisława Komorowskiego jest dla mnie lekcją poglądową. Brał czynny udział w opozycji solidarnościowej, świetnie zna historię, pochodzi z dobrej ziemiańskiej rodziny. Tymczasem prowadził swoją prezydenturę w imię hasła, że przynależność narodowa to wartość, która winna odejść do lamusa. W elitach Platformy zaczęła wówczas dojrzewać myśl, że należy się rozprawić z polskością – wskazał na czasy prezydentury Bronisława Komorowskiego.
"Wpuszczanie Polaków w niepamięć"
– My, jako naród, zaczynamy zapominać kto był katem, kto nas atakował. To, że oprawcy nie są wymienieni z nazwiska, że nie widzimy ich twarzy powoduje, że ci ludzie nie są postrzegani jako egzekutorzy. To samo jest z patronami ulic. Wszystko to postrzegam jako świadome wpuszczanie Polaków w niepamięć – dodała red. Kania.
– Nie do końca tylko w niepamięć. Nazwy ulic są wysoce istotne pod względem edukacyjnym. Sam pamiętam, jak mój brat zamieszkał przy ul. Maurycego Mochnackiego. Byłem młodym chłopakiem; interesowałem się historią. Maurycy Mochnacki dla mnie nic wówczas nie znaczył. Dzięki temu, że mój brat tam zamieszkał, zajrzałem do encyklopedii chcąc sprawdzić, kim jest. Nazwy ulic, patroni szkół… wszystko to ma szalenie ważny wymiar edukacyjny – podsumował prof. Jan Żaryn, senator Prawa i Sprawiedliwości.
"Dekomunizacja nie jest załatwiona"
– Przyjmuję do wiadomości decyzje NSA, ale się z nimi nie zgadzam. Wydaje się, że przedmiot sporu jest zamknięty, natomiast przedmiot dekomunizacji nie jest załatwiony – w ten sposób wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera ustosunkował się do piątkowej decyzji Naczelnego Sądu Administracyjnego nakazującego powrót do nazw ulic z okresu komunizmu.
W ubiegłym tygodniu NSA stwierdził, że Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie prawidłowo uznał, że zarządzenia wojewody o zmianach nazw ulic podjęto z naruszeniem przepisów, a opinie IPN, które były podstawą zarządzeń wojewody, sporządzono w sposób niewłaściwy.
Dlatego NSA podtrzymał wyroki WSA o uchyleniu 44 zarządzeń wojewody mazowieckiego zmieniających nazwy ulic w Warszawie. Po decyzji NSA prawomocne stały się m.in. uchylenia zmian nazw al. Armii Ludowej na al. Lecha Kaczyńskiego, ul. Stanisława Wrońskiego na Anny Walentynowicz, Małego Franka na Danuty Siedzikówny „Inki”, Zygmunta Modzelewskiego na Jacka Kaczmarskiego.
Do decyzji odniósł się wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera, który podkreślił, że w decyzjach zmieniających nazwy ulic nie było błędów proceduralnych.