Polska popełniła błąd, nie zwracając się bezpośrednio do swoich sojuszników, a Rosji, z którą nie ma zawartych żadnych umów – tak skomentowała postawę Polski po katastrofie smoleńskiej w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Ewa Thompson, profesor literatury i slawistyki.
W wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Thompson podkreśliła, że Polska w rozwiązaniu tej sprawy Polska powinna szukać pomocy, przede wszystkim, u Stanów Zjednoczonych, bo to kraj, który jest związany z Polską sojuszem, a ponadto jest silniejszy i bardziej doświadczony. Drugą instytucją, którą prof. Thompson wskazuje jako właściwego sojusznika, jest NATO.
– Każdy kraj, który ma jakieś sojusze, zwraca się do sojuszników, ale nie do krajów trzecich. To takie proste, że proszę nie kazać mi tego tłumaczyć – dodała w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Podkreśliła przy tym, że niewytłumaczalne jest, dlaczego Polska wolała wyjaśnić katastrofę smoleńską ramię w ramię z Rosją. Jej zdaniem, wyglądało to tak, jakby Polska dalej utożsamiała się z blokiem sowieckim.
– To był wielki błąd, bo lękliwe zachowanie Polski obniżyło jej prestiż i paradoksalnie także zaufanie do niej w świecie zachodnim – stwierdziła profesor w rozmowie z gazetą.
Zauważa, że w polityce nie ma miejsca na przyjaźnie i Polska również musi pamiętać o tym, że żaden kraj nie rzuci się natychmiast, by jej bronić. Dodała, że gdyby Polska zwróciła się o pomoc w badaniu przyczyn tragedii do USA lub Niemiec, byliby oni niechętni, ale udzieliliby pomocy, bo są to kraje, które dotrzymują słowa.
– W przeciwieństwie do na przykład Anglii czy Francji, Stany Zjednoczone dotrzymują umów. Najważniejsze dla Polski powinno być wzmacnianie NATO i utrzymanie w tej organizacji USA – wskazała.
Według niej Polska przybiera postawę, którą można określić zwrotem „Przepraszam, że żyję”.
– Polska nie miała możliwości badania tej katastrofy sama, więc wszystkim wydawało się naturalne, że wystąpi o pomoc do swoich sojuszników – podsumowała prof. Thompson.