– Ludzie zarówno na wsi, jak i w małych miasteczkach nie są głupsi, a czasami mam wrażenie, że są dużo mądrzejsi niż ci z dużych ośrodków. Wszyscy znali np. ważne nazwiska z Parlamentu Europejskiego takie jak Timmermans, czy Verhofstadt i byli gotowi dużo uczynić, aby ci politycy dłużej nie atakowali Polaków w Parlamencie Europejskim - powiedział w rozmowie z Adrianem Stankowskim europoseł Prawa i Sprawiedliwości profesor Zdzisław Krasnodębski.
– Myślę, że Prawo i Sprawiedliwość stało się bardzo dojrzałą formacją przez te trzy lata, oraz lata spędzone w opozycji. Rządy 2005-2007 to był zupełnie inny program, inne myślenie o gospodarce - mówił prof. Zdzisław Krasnodębski.
– Te trzy lata, to jest bardzo szybkie dojrzewanie formacji. Widać, że kadry są bardzo silne, są w nich silne osobowości. Beata Szydło zdobyła ponad pół miliona głosów - stwierdził.
– Z drugiej strony oczekiwania ludzi, mobilizacja elektoratu, który też wiedział, że to są bardzo ważne wybory, który nie chce rewolucji etyczno-obyczajowej, chce obrony tej polityki, którą Prawa i Sprawiedliwość prowadzi - dodał polityk.
– Miałem takie wrażenie zupełnie paradoksalne, bo ja się obawiałem w tej kampanii, że będę jeździł po małych miejscowościach i cała kampania będzie skoncentrowana na sprawach lokalnych. (...) To są problemy bardzo ważne dla ludzi, ale to są problemy z którymi powinni zgłaszać się do samorządowców i posłów, senatorów z tego okręgu, a ku mojemu zaskoczeniu było duże zainteresowanie polityką europejską, co też obaliło ten mit - stwierdził gość Telewizji Republik.
– Ludzie zarówno na wsi, jak i w małych miasteczkach nie są głupsi, a czasami mam wrażenie, że są dużo mądrzejsi niż ci z dużych ośrodków. Wszyscy znali np. ważne nazwiska z Parlamentu Europejskiego takie jak Timmermans, czy Verhofstadt i byli gotowi dużo uczynić, aby ci politycy dłużej nie atakowali Polaków w Parlamencie Europejskim - mówił.
– To tamta strona ideologizowała.Z jednej strony taki wątek odzyskiwania godności, poczucia pewności siebie jest budowany na pewnym statusie materialnym i to dla ludzi jest bardzo ważne i myślę, że to widać po naszym kraju. Jak byliśmy w latach 90. byliśmy krajem zrujnowanym, teraz jesteśmy w zupełnie innym miejscu. Jest poczucie tej zamożności, tego, że Prawo i Sprawiedliwość dotrzymało swoich obietnic, piątka PiS-u, czy piątka Kaczyńskiego różnie jest to nazywane, też miała swoją rolę - dodał prof. Krasnodębski.
– Myślę, że ludzie jednak nie chcą, żeby Kościół organizowała im "Gazeta Wyborcza" ze swoimi kapłanami. Myślę, że z ich strony było to takie przegięcie i to wywołało mobilizacje w naszym elektoracie i ludzie poszli bronić tych wartości - stwierdził europoseł.
– Ci, którzy pisali przed tym wyborami, publicyści-politycy, że "teraz albo nigdy", to słyszeli "nigdy" przynajmniej od tych, którzy po naszej stronie poszli do tych wyborów - zauważył profesor.