— Rekonstrukcja nie powinna mieć charakteru personalnego, ale systemowy. Są trzy główne powody, dla których rekonstrukcja powinna być zrobiona. — mówił politolog UJK w rozmowie z Marcinem Bąkiem. Gościem „Wolnych głosów po południu” był prof. Kazimierz Kik.
SPISEK SONDAŻOWY
Od kilkunastu tygodni sondaże wskazują na znaczną dominację Prawa i Sprawiedliwości na polskim rynku politycznym. Na wygraną PiS wskazują nie tylko instytucje państwowe, ale również prywatne, które są niekorzystnie nastawione w kierunku prezesa Kaczyńskiego i jego partii.
— Wszystko jest możliwe, ale taki zbieg okoliczności jest mało prawdopodobny. Zauważmy, że chodzi zarówno o sondaże instytucji państwowych oraz prywatnych. Po pierwsze wszystkie sondaże są korzystne dla Prawa i Sprawiedliwości, co po trosze wyklucza taką teorię spiskową. Po drugie wątpię, aby opozycja sama zaniżała sobie sondaże, ponieważ w pewnym momencie stałoby to się dla nich niekorzystne — mówił politolog w rozmowie z Marcinem Bąkiem.
— Pamiętajmy jednak, żeby sondaże nas nie zwiodły i nie bierzmy ich jako wyznacznik czegokolwiek. Owszem, poparcie — według sondaży rośnie — ale to nie znaczy, że PiS ma spocząć na laurach lub przestać reformować nasze państwo — dodał gość „Wolnych głosów po południu”.
NADCHODZI REKONSTRUKCJA
— Cała mowa o rekonstrukcji rządu to doniesienia mediów i rząd dał się na to skusić. Rekonstrukcja nie powinna mieć charakteru personalnego, ale systemowy. Widzę trzy różnice — po pierwsze zmiany prowadzone do wyeliminowania konfliktu miedzy prezydentem, a ministerstwem sprawiedliwości i ministerstwem obrony. Mówi się również o konflikcie wiceministra Morawieckiego i premier Szydło — zaznaczył prof. Kazimierz Kik.
— Kolejna sprawa to wyeliminowanie konfliktu społecznego czyli w tym wypadku służby zdrowia. To ogromny problem nie rozwiązany od kilkunastu lat, jednocześnie z ogromnym i zaraźliwym potencjałem konfliktu. Ten problem wymaga wyeliminowania miny, która jest pod rządem i nabiera znaczenia — mówił dalej ekspert.
— Trzecia przyczyna to krótko mówiąc nowe otwarcie w Unii Europejskiej. Trzeba pomyśleć o ministerstwie spraw zagranicznych, które byłoby pozytywnie odbierane w rozmowach z Europą. Coraz więcej znaczymy na arenie międzynarodowej, a sytuacja tzw. problemu praworządności się uspokaja. UE wreszcie bierze nas na poważnie i potrzeba nowego polityka, który na nowo rozpocznie debatę i zrobi „dobry grunt pod interesy” — zaznaczył prof. Kik.