– Na kompromis się nie zanosi, przynajmniej na razie. Ale propozycja prezydenta zmierza w dobrym kierunku – mówił politolog na antenie Telewizji Republika. Prof. Kazimierz Kik był gościem "Wolnych Głosów po południu".
KOMPROMIS W SEJMIE
– Na kompromis się nie zanosi, przynajmniej na razie. Ale propozycja prezydenta zmierza w dobrym kierunku, ponieważ — mimo, iż nie zanosi się — kompromis jest konieczny. Choćby dlatego, żeby zmiany nie były zanegowane po kolejnych wyborach, przez kolejną partię rządzącą. Nie możemy narażać kraju na zmiany systemowe po każdej kadencji – mówił prof. Kik.
– Co więcej, wydaje się, że to opozycja nie chce kompromisu z dwóch powodów. Po pierwsze, kompromis będzie tylko na warunkach partii Jarosława Kaczyńskiego, a po drugie — co za tym idzie — PiS będzie nadal miał większy wpływ na zmiany w wymiarze sprawiedliwości, a Platforma utraci swoich sędziów – dodał gość Telewizji Republika.
Jak dodał politolog, cała nadzieja więc w Andrzeju Dudzie i jego decyzjach.
5 MINUT KUKIZA
– Nie byłem zaskoczony decyzją prezydenta. To on powinien łagodzić obyczaje, jeśli strona rządząca i opozycja nie są w stanie osiągnąć porozumienia. Co więcej, decyzja prezydenta jest na rękę ugrupowaniu Kukiz’15, co stanowi pole do dyskusji – mówił prof. Kik.
Jak dodał, "głównym instrumentem działania opozycji będzie ulica i zagranica. Ujawnia się zgodność słów Schetyny z działaniami, z którymi mamy do czynienia. Nadal będziemy mieć tysiące ludzi na ulicach i odzywać się będzie Komisja Europejska".
Przypomnijmy, że KE zagroziła uruchomieniem sankcji wobec Polski. Artykuł 7. Traktatu o Unii Europejskiej ustanowiony został na wypadek naruszenia przez państwo członkowskie wartości Unii. To tzw. opcja atomowa, na końcu której kraj może być objęty sankcjami.
Zastosowanie art. 7 umożliwi nałożenie na kraj członkowski – w tym wypadku Polskę – sankcji, łącznie z zawieszeniem głosu ukaranego kraju w Radzie Europejskiej. Żeby takie sankcje weszły w życie, potrzebna jest aprobata pozostałych 27 krajów UE.