We wtorek, przed Sądem Okręgowym w Krakowie, ma zeznawać dwóch świadków z Niemiec. Sprawa dotyczy telewizji ZDF oraz wytwórni filmowej UFA Fiction, odpowiedzialnych za produkcję oraz emisję serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”. Pozew, został złożony przez kpt. Zbigniewa Radłowskiego oraz Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej.
Na wniosek prawników polskiej strony, przed oblicze sejmy wezwani zostali kostiumolog Wiebke Kratz i prof. Julius Schoeps –jeden z konsultantów historycznego miniserialu. Świadkowie będą zeznawać za pośrednictwem wideokonferencji.
Kostiumolog, ma odpowiedzieć na pytanie, jak doszło do tego, że na rękawach leśnych partyzantów znalazły się opaski z napisem AK używane podczas powstania warszawskiego.
Prof. Schoeps ma wytłumaczyć natomiast, skąd w filmie wzięły się sceny przedstawiające rzekomych żołnierzy Armii Krajowej jako bandytów i antysemitów, którzy cynicznie skazywali Żydów na śmierć.
Tuż po premierze produkcji, w ramach dyskusji o filmie, TVP przeprowadziło w Berlinie rozmowę z historykiem i wyemitowano ją na antenie stacji. Przed pięciu laty, Schoeps przekonywał, że w Armii Krajowej, były grupy antysemickie. Wskazał także, że istniały też drobne lewicowe ugrupowania, które pomagały osobom narodowości żydowskiej. Powiedział także, że Niemcy biorą odpowiedzialność za wydarzenia II wojny światowej, jednak zaznaczył, że w Polsce też istniał antysemityzm.
- Jestem Żydem i niemieckim obywatelem, przez to mam trochę inny punkt widzenia na te sprawy niż ktoś, kto nie jest Żydem – oświadczył w wywiadzie dla TVP prof. Schoeps.
Niemiecki film przedstawiał swobodną interpretację faktów historycznych, z których wynikało, że choć Niemcy są odpowiedzialni za zbrodnie, to popełniali je znajdując się często w sytuacji bez wyjścia. Polacy zaś, mając możliwość wyboru, kierowali się pogardą i chęcią mordu na Żydach.
W listopadzie zeszłego roku Wyższy Sąd Krajowy w Koblencji uznał, że ZDF musi przeprosić za nazwanie obozów zagłady z okresu II wojny światowej „polskimi obozami”.