Jak stwierdził na łamach "Wprost" członek kierownictwa SLD, ciężar finansowania kampanii spadnie w tym roku w dużej mierze na barki kandydatów. Łączny koszt wystartowania w wyborach może wynieść nawet 50 tysięcy złotych.
Jeśli Zjednoczona Lewica nie przekroczy progu poparcia równego 8 proc., wówczas SLD może mieć poważne problemy finansowe.
Z aktualnych sondaży wynika, że koalicja nie otrzyma tak wysokiego poparcia. Gdyby SLD zdobyło nieco powyżej 3 proc., wówczas dostałoby z budżetu państwa zaledwie 2 mln rocznie na funkcjonowanie.
Już dziś część siedzib partyjnych jest częściowo wspomagana przez posłów – podaje "Wprost". Według informacji tygodnika partia Leszka Millera przymierza się do obciążenia kosztami nadchodzącej kampanii samych kandydatów na posłów. Jak opowiada tygodnikowi "Wprost" jeden z polityków "30 tysięcy to tylko wpłata na fundusz wyborczy, a żeby zrobić sobie kampanię trzeba mieć przynajmniej kolejne 20 tys. do dyspozycji".
W przypadku niedostania się Sojuszu do Sejmu politycy nie będą mieli możliwości spłaty długu z pensji poselskiej. Sytuacja SLD nie daje pewności zdobycia mandatu nikomu ze startujących.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Kalita: Listy Zjednoczonej Lewicy w najbliższych tygodniach. Miller jedynką w Gdyni