Prezydencki projekt zmian w Kodeksie wyborczym trafi do Sejmu. Błaszczak: Wzięto pod uwagę postulaty PiS, ale zmiany zbyt małe
Prezydent skierował do Sejmu projekt zmian w Kodeksie wyborczym. Według Mariusza Błaszczaka (PiS) proponowane zmiany są jednak "zbyt małe". Leszek Miller (SLD) ocenia, że to "krok w dobrym kierunku".
W rozmowie w Pałacu Prezydenckim udział wzięli: Rafał Grupiński z PO, Mariusz Błaszczak z PiS, Jan Bury z PSL, Leszek Miller z SLD, Janusz Palikot z Twojego Ruchu oraz Jacek Żalek ze Sprawiedliwej Polski.
„Zmiany zgodne z częścią postulatów”
Grupiński podkreślił po spotkaniu, że prezydenckie propozycje zmian w prawie wyborczym są zgodne z częścią postulatów, które w tej sprawie zgłaszały już niektóre kluby parlamentarne. – Są zmianami, które mają charakter poprawy tego, co w Kodeksie wyborczym, w ostatnich wyborach samorządowych, okazało się nie najlepsze z punktu widzenia chociażby przejrzystości wyborów i takiego przekonania społecznego - choć tu siły polityczne były najbardziej aktywne - co do prawidłowości przebiegu samego aktu wyborczego – powiedział szef klubu PO.
Zadeklarował przy tym, że Platforma jest otwarta na propozycje opozycji zmian w Kodeksie wyborczym, jeśli będą one sensowne. – Nie będziemy żadnych projektów w tej chwili blokować, jeśli chodzi o pierwsze czytanie. Wiem, że jest np. złożony też projekt SLD zmian w Kodeksie wyborczym. Będziemy się starali szybko pracować nad zmianami, ale żeby zarazem uwzględnić jednak te propozycje poszczególnych klubów, które będą miały sens i będą zgodne z tym, co proponuje pan prezydent – zaznaczył Grupiński.
„Nacisk społeczny przyniósł rezultat”
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak powiedział, że jego partia "jest usatysfakcjonowana tym, że nacisk społeczny, nacisk obywateli wyrażony podczas bardzo licznej demonstracji 13 grudnia w Warszawie przyniósł taki rezultat, że prezydent Komorowski zmienił zdanie i uznał zmiany w Kodeksie wyborczym za zasadne".
Błaszczak podkreślił, że większość rozwiązań, które zaproponował prezydent, znajdowało się w projekcie PiS odrzuconym w grudniu przez Sejm. Wśród nich wymienił wprowadzenie przezroczystych urn oraz możliwości monitorowania liczenia głosów.
– Te zmiany są zbyt małe, powinny iść dużo dalej – ocenił jednak. Zdaniem szefa klubu PiS należałoby zagwarantować, aby systemy informatyczne były pod bezpośrednim nadzorem PKW, a nie zewnętrznych firm informatycznych. Inne konieczne zmiany, nieujęte w prezydenckim projekcie to - w opinii Błaszczaka - wydłużenie czasu na składanie protestów wyborczych i zapis o przechowywaniu kart do głosowania. – Będziemy składać stosowne poprawki w toku prac w Sejmie – zapowiedział.
Błaszczak dodał, że nie zgadza się ze stanowiskiem prezydenta, iż zmiany w Kodeksie wyborczym mogą wejść w życie dopiero po wyborach prezydenckich. Argumentował, że orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego mówi o tym, że na pół roku przed wyborami nie można zmieniać ordynacji wyborczej w przypadkach ingerencji w wielkość okręgów wyborczych, progów wyborczych, przeliczania głosów na mandaty, a propozycje Komorowskiego i PiS dotyczą technicznych kwestii pozwalające na uniknięcie nadużyć.
Błaszczak poinformował też, że podczas spotkania wręczył prezydentowi obywatelski projekt zmian w Kodeksie wyborczym "uczciwe wybory", który zawiera rozwiązania z projektu PiS i poprosił go o poparcie. Zapowiedział, że projekt po zebraniu 100 tysięcy podpisów trafi do Sejmu.
„Zmiany idą w dobrym kierunku”
Lider SLD Leszek Miller ocenił po spotkaniu, że zmiany zaproponowane przez prezydenta "idą w dobrym kierunku". – Znalazłem odzwierciedlenie wielu naszych przemyśleń – powiedział, przypominając, że w ub. roku Sojusz złożył w Sejmie projekt zmian w Kodeksie wyborczym. Pozytywnie ocenił m.in. to, że prezydencki projekt idzie w kierunku likwidacji broszur wyborczych.
– To, co mógłbym powiedzieć dodatkowo, to tylko o tych kwestiach, które nie znalazły się w projekcie pana prezydenta, a które idą dalej niż propozycja pana prezydenta. Pan prezydent zresztą określił, że to jest swego rodzaju minimum, które można przyjąć i nie wyklucza dalszych prac – mówił Miller. Przypomniał w tym kontekście, że SLD postuluje m.in. standaryzację lokali wyborczych i zmianę sposobu przeliczania głosów na mandaty w wyborach samorządowych z d'Hondta na Sainte-Lague (Metoda d'Hondta jest korzystniejsza dla dużych ugrupowań, uzyskujących większe poparcie w skali kraju).
Jak relacjonował Miller, podczas spotkania zarysowała się większość, która - jego zdaniem - może pozwolić na przyjęcie w parlamencie prezydenckiego projektu. Dopytywany, czy SLD jest gotowe poprzeć projekt prezydencki w obecnej formie, odparł, że Sojusz liczy przede wszystkim na to, że Sejm nie odrzuci projektu SLD w pierwszym czytaniu, "co zwykle jest standardem przy tej większości parlamentarnej". Szef SLD ocenił, że dyskusja podczas czwartkowego spotkania była "racjonalna i bardzo budująca, bo okazuje się, że - mimo rozmaitych różnic politycznych - jest możliwa spokojna, rzeczowa, merytoryczna dyskusja w bardzo ważnej sprawie".
„Prezydent wyszedł naprzeciw postulatom opozycji”
Jacek Żalek ze Sprawiedliwej Polski ocenił projekt przygotowany przez prezydenta pozytywnie, bo - jak powiedział - "prezydent uwzględnił większość postulatów, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom opinii publicznej i opozycji". – To tym bardziej zasługuje na uznanie, że pan prezydent ograniczył się do poprawy przejrzystości samego procesu głosowania i nie ingerował w prawo wyborcze. Nie ma więc zmian rewolucyjnych, a dzięki zmianom proceduralnym jesteśmy w stanie usprawnić ten system i odbudować zaufanie do procedur wyborczych – mówił poseł.
W jego ocenie "jest szansa, że te poważne zastrzeżenia i wątpliwości, które pojawiły się w związku z wyborami samorządowymi, teraz, w czasie wyborów parlamentarnych, nie będą miały miejsca". Zdaniem Żalka projekt ma szansę wejść w życie jeszcze przed wyborami parlamentarnymi.