Pamiętam mnóstwo rannych, niektórzy nadzy z popalonymi ubraniami, jedna pani wyglądała jak w agonii, krzyk, pisk i ksiądz – relacjonuje turystka, która w czasie burzy znajdowała się na szczycie Giewontu. Opowiedziała ona, jak pewien ksiądz zdążył udzielić ogólnego rozgrzeszenia, zanim część osób zginęła.
– Piorun uderzył w krzyż za mną. Żyję tylko dlatego, że nie zdążyłam dotknąć łańcucha. Pamiętam przerażający krzyk i księdza gdzieś za mną, udzielającego ogólnego rozgrzeszenia – relacjonowała w rozmowie z portalem polsatnews.pl turystka, która przeżyła czwartkową burzę na Giewoncie. – Mnóstwo rannych, niektórzy nadzy z popalonymi ubraniami, jedna pani wyglądała jak w agonii. Koszmar, którego nie zapomnę – mówiła.
W czwartek w Tatrach przeszła potężna burza. Piorun uderzył m. in. w Giewont, na którym stali ludzie. W wyniku nawałnicy zginęły cztery osoby, ponad 150 trafiło do szpitali.
– Huk ogłuszył mnie strasznie, niedosłyszę na jedno ucho. Pamiętam mnóstwo rannych, niektórzy nadzy z popalonymi ubraniami, jedna pani wyglądała jak w agonii, krzyk, pisk i ksiądz – wspominała kobieta.