Polskie "zielone ludziki" grożą śmiercią Dawidowi Wildsteinowi
Na cmentarzu przy kościele św. Katarzyny na warszawskim Ursynowie nieznani sprawcy ustawili prowizoryczny grób Dawida Wildsteina. Umieszczono na nim tabliczkę opatrzoną Gwiazdą Dawida, na której napisano: „Dawid Wildstein, żył 30 lat, zm. 13 XII 2014 w Kramatorsku”.
Pod nim znalazł się symbol falangi ułożony ze świec i wstęga z hasłem „Pozdrowienia od Moto Oli”.
Sprawę tę komentuje na swoim profilu na portalu społecznościowym Facebook sam dziennikarz: "Nasze wersje zielonych ludzików, chłopaki z Falangi i Xportal, uznały za stosowne w subtelny sposób grozić mi śmiercią. W związku z tym postawiły mi nagrobek. Nie wiem tylko czemu na cmentarzu na Ursynowie a nie np. na żydowskim albo na Powązkach. Wielu z Was dzwoni do mnie i wyraża solidarność itd" - czytamy.
"Słuchajcie przyjaciele, ja widziałem prawdziwe zielone ludziki, raz mnie nawet capnęły na dworcu w Sewastopolu w czasie putinowskiej interwencji na Krymie. Znam też w realu ich polskie wersje. To trochę jak porównywać tępego pitbulla z skundlonym ratlerkiem, który marzy o zostaniu pitbullem, no ale niestety natura zrobiła go ratlerkiem.
Rosyjskie zielone ludziki to twardzi psychopaci i terroryści" - dodaje Wildstein, wskazując, że polskie zielone ludzki to gromada niezbyt bitnej młodzieży, która swego czasu zwiewała przed atakiem trójki emerytów. "Przestraszyli się tak bardzo tego szwadronu śmierci z domu starców, że użyli gazu łzawiącego, żeby im się wyrwać" - podkreśla.
Dziennikarz rozważa, czy sprawę zgłosić do prokuratury.
Warto dodać, że nie jest to pierwszy tego rodzaju atak. Ledwie 29 sierpnia nieznani sprawcy zdewastowali drzwi dziennikarza „Gazety Polskiej Codziennie” Samuela Pereiry. Czerwonym sprejem namalowano na nich napis: „Pozdro od Stiełkowa natowska ku..o”.