Polska ma wszystkie możliwości, aby błyszczeć na scenie europejskiej i zrobić na innych wrażenie poprzez swoje osiągnięcia. Wasz kraj odnosi wielkie sukcesy w gospodarce, ma ogromne zagraniczne inwestycje. I niech bryluje między największymi gwiazdami – przekonuje w rozmowie z „Gazetą Polską Codzienną” była prezydent Łotwy, Vaira Vike-Freiberga.
Łotwa została członkiem NATO w 2004 r. Proces wstąpienia był ściśle związany z Pani prezydenturą. Jaki los spotkałby dziś Łotwę, gdyby kraj nadal nie był członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego?
Z łatwością byśmy podzielili los takich państw jak Gruzja czy Ukraina. A może z powodu nacisków gospodarczych bylibyśmy w położeniu Mołdawii. W historii każdego państwa nadchodzi decydujący moment, kiedy trzeba dokonać wyboru. Tak jak w bajkach. Bohater trafia na rozdroże i widzi drogowskazy: skręcisz w prawo – zginie Twój koń, skręcisz w lewo – zginiesz ty sam, pójdziesz prosto – oboje zginiecie. Jednak którąś z dróg trzeba wybrać, by iść do przodu. Nigdy nie można przewidzieć, na ile ta decyzja będzie słuszna. Mieliśmy klarowny cel – integracja z Zachodem. Podobnie było z naszym wstąpieniem do Unii Europejskiej w 2004 r. W tym samym czasie rozmawiałam z ówczesnym prezydentem Ukrainy Leonidem Kuczmą [z zakończeniem jego kadencji w listopadzie 2004 r. wybuchła tzw. pomarańczowa rewolucja]. Powiedział mi, że Kijów nie chce się odsuwać od Rosjan, z którymi łączy go tak wiele, m.in. pod względem gospodarczym.
Czy z tego powodu nie zaproponowano Ukrainie i Gruzji zbliżenia z NATO już w 2006 r. podczas szczytu Sojuszu w Rydze?
Wówczas oba państwa już prosiły o MEP [Membership Action Plan, Plan Działań na rzecz Członkostwa]. Ale przeciwni temu byli przedstawiciele kilku starych państw członkowskich, w tym Niemcy. I ani Kijów, ani Tbilisi MEP nie otrzymały. Nie dano im tego dokumentu również podczas szczytu w Bukareszcie w 2008 r., a to było, zanim Ukraina i Gruzja miały spór terytorialny z Rosją.
Z kolei w połowie listopada ub.r. na warszawskim Forum Bezpieczeństwa (WFB) zapytano przedstawiciela NATO o to, jak dziś widzi euroatlantycką perspektywę Ukrainy. Urzędnik odpowiedział: „Bardzo mi przykro, ale nie możemy przyjąć państw, które nie kontrolują własnych granic, które nie są w pełni suwerenne na swoim terytorium”.
CAŁY WYWIAD W DZISIEJSZYM NUMERZE "GAZETY POLSKIEJ CODZIENNIE"