– Wizyta prezydenta Dudy w Paryżu pozostała naszą polską tajemnicą – stwierdził Piotr Witt, paryski korespondent Radia Wnet. Podkreślał on, że o wizycie nie informowały nie tylko francuskie media, ale także polska ambasada.
– Prezydent przemknął przez Paryż. Cała służba dyplomatyczna mianowana przez polityków PO w nagłym porywie serdeczności biegła witać Andrzeja Dudę na lotnisku – relacjonował z Paryża Witt.
– Zobaczyliśmy prezydenta młodego, szczupłego, energicznego, o silnym uścisku dłoni. Szczęśliwa chwila trwała krótko, bo śpieszył on na obiad do prezydenta Hollande'a – dodał.
Korespondent Radia Wnet przyznał, że nie wiadomo, o czym rozmawiali dwaj prezydenci, są jednak przypuszczenia, że mówili o polskim węglu i francuskich elektrowniach nuklearnych w związku ze zwołaną na grudzień do Paryża konferencją ws. ocieplenia klimatu.
– Prezydent odbył też spotkanie w kościele polskim przy ulicy Saint Honoré. Tam złożył kwiaty pod tablicą poświęconą Lechowi Kaczyńskiemu i ofiarom tragedii smoleńskiej – relacjonował Witt.
– Pan ambasador mianowany jeszcze przez Radosława Sikorskiego witał prezydenta Dudę w progach ambasady, cytując Tuwima: „Niech prawo zawsze prawo znaczy, a sprawiedliwość – sprawiedliwość”. Wyglądało to tak, jakby i on czekał na zmianę władzy w Polsce – mówił.
Jednocześnie poinformował, że na stronach internetowych ambasady nie było najmniejszej nawet wzmianki o wizycie polskiego prezydenta. – Wszyscy, których o to pytałem o wizycie dowiedzieli się w kościele albo od znajomych. O wizycie Andrzeja Dudy nie było też w żadnym z wielkich dzienników krajowych, ani we francuskim radiu, ani w telewizji – podkreślał Piotr Witt.
– Relację z wizyty prezydenta Polski we Francji mogę zdać tylko dzięki szefowi gabinetu prezydenta. Nie dostałem zaproszenia z ambasady – przyznał. – Wizyta prezydenta Dudy w Paryżu pozostała naszą polską tajemnicą – ocenił.
CZYTAJ TAKŻE:
Lewicowe media kpią z prezydenta i piszą: „Zagubił się w Paryżu”. Tymczasem rzeczywistość jest inna
Prezydent do francuskiej Polonii: Zrobię wszystko, żeby zachęcić was do powrotu. Czynem, nie słowem