Nietrzeźwy mieszkaniec Wrocławia po przejechaniu dwóch skrzyżowań na czerwonym świetle, swoją jazdę zakończył na przydrożnym słupie. Jakby tego było mało, swoją agresję wyładował na koszu na śmieci. Całe zdarzenie widział świadek, który o wszystkim powiadomił funkcjonariuszy. Policjanci zatrzymali mężczyznę. Miał on ponad 2,5 promila alkoholu w organizmie. Trafił prosto do aresztu i teraz o jego dalszym losie będzie decydować sąd.
Funkcjonariusze Wydziału Prewencji i Patrolowego z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu, od razu po otrzymaniu zgłoszenia, pojechali na ulicę Bałtycką, gdzie nocą miał jeździć samochodem nietrzeźwy kierowca.
Na miejscu policjanci zastali świadka zdarzenia i ustalili okoliczności tego zdarzenia. Jak się okazało kierowca seata dwukrotnie przejechał skrzyżowania na czerwonym świetle, jadąc dalej wjechał na trawnik, a następnie uderzył w słup oświetleniowy. Po wyjściu z samochodu kierowca swoją złość rozładował, demolując kosz na śmieci. Następnie uciekł z miejsca zdarzenia. Zgłaszający podał funkcjonariuszom również kierunek oddalenie się sprawcy. Po chwili policjanci zatrzymali wskazanego mężczyznę.
Od 22-latka wyczuwalna była silna woń alkoholu. Badanie alkomatem wykazało ponad 2,5 promila alkoholu w jego organizmie. Mężczyzna był bardzo pobudzony i nie chciał się przyznać, że rozbity pojazd należy do niego. Jednak po kilku chwilach policjanci znaleźli w jego kieszeni kluczyki do tego właśnie samochodu.
Swoim bezmyślnym zachowaniem 22-latek sprowadził ogromne zagrożenie na siebie i innych uczestników ruchu rogowego. Jazda po pijaku mogły mieć tragiczne skutki. Na szczęście prawidłowa postawa świadka i szybka reakcja policjantów pozwoliły uniknąć nieszczęścia.
Zatrzymany mężczyzna trafił do policyjnego aresztu. Teraz za swoje zachowanie odpowie przed sądem. Grozić mu może kara nawet 5 lat pozbawienia wolności.