Znany z kacykowskich zapędów prezydent Gdańska Paweł Adamowicz bardzo dobrze ocenia na półmetku swoją piąta kadencję na prezydenckim fotelu. - Wiem jedno – że Polska samorządowa w 2018 r., w stulecie niepodległości, musi obronić się przed zawłaszczeniem przez PiS – mówił Adamowicz na konferencji prasowej.
Mija właśnie połowa piątej kadencji Pawła Adamowicza na fotelu prezydenta Gdańska, które pod rządami obecnego włodarza coraz bardziej dryfuje w kierunku Wolnego Miasta. Na specjalnie zwołanej konferencji Adamowicz podsumował obecną kadencję i stwierdził:
- W szkolnej skali stopni, od 1 do 6, wystawiam sobie piątkę – oznajmił Adamowicz.
- Dzisiaj sytuacja w kraju jest bardzo niepewna. I ja mogę kandydować na posła w 2019 r., mogę kandydować na posła do Parlamentu Europejskiego – mam do tego kwalifikacje. Mogę też kandydować na prezydenta Gdańska, do sejmiku pomorskiego – więc tych możliwości jest wiele. Natomiast, jaką wybiorę drogę będzie zależało, oczywiście, ode mnie samego, ale też od potrzeb i sytuacji – orzekł pan własnego losu, Paweł Adamowicz.
- Wiem jedno – że Polska samorządowa w 2018 r., w stulecie niepodległości, musi obronić się przed zawłaszczeniem przez PiS. Dla opozycji prodemokratycznej wybory samorządowe będą ważnym testem popularności przed wyborami parlamentarnymi w 2019 r. - stwierdził prezydent Gdańska.
Dodatkowo Adamowicz zabierał głos także w kwestiach teologicznych. - My dzisiaj w Gdańsku realizujemy program integracji imigrantów. Ważne jest, żeby kwestia uchodźców oraz imigrantów była przedmiotem ważnej debaty w Polsce. Tu nie chodzi tylko o nasz humanitaryzm. Otwarcie na obcych to test dla naszego chrześcijaństwa – prorokował Paweł Adamowicz.