Jeśli chodzi o zakaz hodowli zwierząt futerkowych w Polsce, to jest to przede wszystkim kwestia stosunku do zwierząt. Kwestia serca dla zwierząt, litości dla zwierząt. Każdy porządny człowiek powinien coś takiego w sobie mieć – mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński. To oznacza, że formacja rządząca jest za rezygnacją z hodowli zwierząt na futra.
Likwidacja ferm futrzarskich nie znalazła się w programie Prawa i Sprawiedliwości, ale już w poprzedniej kadencji jednoznacznie opowiedział się w tej sprawie prezes PiS Jarosław Kaczyński. Jak dowiedziała się „Codzienna”, władze partii nie zmieniły zdania w tej sprawie. – Kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości jest w dalszym ciągu zarówno za rezygnacją z tego rodzaju działalności, jak i wszelkich innych, opierających się na założeniu, że Polska jest krajem, w którym ochrona różnych praw, w tym praw zwierząt, miałaby stać na niższym poziomie niż w krajach Europy Zachodniej – mówi „Codziennej” Radosław Fogiel, rzecznik PiS. Jak dodał, ustawa o ochronie zwierząt, której częścią jest postulowany zakaz, będzie procedowana w kadencji, która rozpocznie się 12 listopada.
Taka zapowiedź może się nie spodobać biznesmenom z branży, którzy mają w Sejmie swoich przedstawicieli (z list Platformy Obywatelskiej startował futrzarski baron Rajmund Gąsiorek, a sympatyzujący z hodowcami Zbigniew Ajchler właśnie został posłem z tej partii). Branża ma wpływy wśród polityków Konfederacji, Polskiego Stronnictwa Ludowego, a nawet, pomimo stanowiska kierownictwa partii, w Prawie i Sprawiedliwości.
Te wpływy mogą się jednak zdać na niewiele, bo sprawa dobrostanu zwierząt łączy sejmową większość. Trzy największe formacje w parlamencie popierają likwidację krwawego biznesu (Koalicja Obywatelska i Sojusz Lewicy Demokratycznej miały nawet ten postulat w programie). Co ważne, idzie to w parze z opiniami Polaków.
Autorzy: Wojciech Mucha, Jacek Liziniewicz
Więcej na ten temat w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie" i najnowszej "Gazecie Polskiej".