Po tym jak Ryszard Petru, szef partii Nowoczesna, kilkakrotnie nazwał byłego wiceszefa CBA Macieja Wąsika „przestępcą”, ten założył w warszawskim sądzie sprawę o zniesławienie. Petru jednak czuje się bezkarny i powtarza zniewagi.
W sierpniu sekretarz stanu w Kancelarii Premiera i zastępca koordynatora służb specjalnych Maciej Wąsik skierował do warszawskiego sądu prywatny akt oskarżenia wobec Ryszarda Petru. Stało się to po tym, jak podczas lipcowych demonstracji przeciwników reformy wymiaru sprawiedliwości lider Nowoczesnej nazwał publicznie byłego wiceszefa CBA i jego przełożonego Mariusza Kamińskiego „przestępcami”.
Nawet po założeniu sprawy sądowej Petru nie marnuje żadnej okazji, by powtórzyć swoje oskarżenie wobec wiceministra. Tak było np. po informacji o skierowaniu do Sejmu przez pełnomocnika wiceministra wniosku w sprawie uchylenia immunitetu liderowi Nowoczesnej. Ten powtórzył pod adresem Macieja Wąsika określenie „przestępca”. – Bo on jest przestępcą – mówił Petru. Powtórzył to w środę na antenie radiowej, mimo zwrócenia mu uwagi przez dziennikarza, że ani Wąsik, ani Kamiński nie zostali prawomocnie skazani.
– Pan Petru wymyślił sobie sposób na narrację polityczną, by nazywać mnie przestępcą, zostać za to ukaranym i pokazać w ten sposób, że są PiS-owskie sądy, które kneblują usta opozycji – mówił nam wiceminister. – Nigdy nie zostaliśmy prawomocnie przez sąd skazani – mówił Maciej Wasik w odniesieniu do siebie i Mariusza Kamińskiego. – Walczyliśmy z korupcją. Nie pozwolę, by nazywać nas przestępcami – oświadczył Wąsik.
Sprawa w sądzie ruszy jednak dopiero, gdy Sejm podejmie decyzję o uchyleniu immunitetu liderowi PO. – Jak tylko kancelaria marszałka Sejmu przekaże wniosek, bezzwłocznie zajmiemy się nim – przekazał nam Włodzimierz Bernacki, przewodniczący komisji.