W ubiegłym tygodniu, podczas wspólnej konferencji prasowej, "ministra" zdrowia Izabela Leszczyna, minister sprawiedliwości Adam Bodnar i szef rządu Donald Tusk poinformowali o nowych wytycznych dotyczących procedury aborcji. Zostały one przekazane dyrektorom szpitali, ordynatorom i kierownikom oddziałów, a dotyczą bezpośrednio obowiązujących przepisów prawnych dotyczących dostępu do procedury aborcji. Zapisy te budzą poważne kontrowersje i... uderzają w lekarzy.
"Zgodnie z obowiązującym prawem mamy dwie przesłanki do przerwania ciąży: zagrożenie życia lub zdrowia i gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku gwałtu. Przy czym zagrożenie zdrowia lub życia to oddzielne przesłanki. Ustawa mówi też ogólnie o pojęciu zdrowia, więc jeśli kobieta uda się do np. do lekarza psychiatry i ten uzna, że jest zagrożenie dla zdrowia psychicznego, to wystawione od niego zaświadczenie jest wystarczające do terminacji ciąży"
– informowała wówczas Leszczyna
I dalej: "jeśli w podmiocie leczniczym będzie żądanie drugiego orzeczenia lekarza bądź zwoływania konsylium, to należy to uznać za utrudnianie dostępu do procedury medycznej, która jest w koszyku świadczeń gwarantowanych".
Dymisja za "dysonans"
Kwestia jednego zaświadczenia wystarczającego do zabicia dziecka w łonie matki była jednym z elementów "dysonansu", jaki zaistniał między prof. Krzysztofem Czajkowskim, byłym już krajowym konsultantem ds. ginekologii i położnictwa a ministrem zdrowia.
"Jeśli jednak kobieta na podstawie wizyty psychiatrycznej domaga się terminacji ciąży, to nie może za argument służyć jeden dokument wysłany pocztą mailową. Takie postępowanie wymaga założenia dokumentacji, konsultacji, wskazanie powodów, dla których terminacja jest rozważana"
- wskazywał w rozmowie z portalem rynekzdrowia.pl prof. Czajkowski.
I ku zaskoczeniu - kilkanaście dni przed ogłoszeniem wytycznych został on zwolniony ze stanowiska krajowego konsultanta.
Klauzula sumienia - co mówią nowe wytyczne?
W jednym z rozdziałów "dokumentu" jest napisane: "świadczeniodawca realizujący z Narodowym Funduszem Zdrowia umowę w rodzaju leczenie szpitalne w zakresie położnictwo i ginekologia, w przypadkach, gdy zakończenie ciąży jest dopuszczalne przepisami prawa powszechnie obowiązującego, jest zobowiązany do wykonywania świadczeń zakończenia ciąży, o których mowa w części I załącznika nr 1 do rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 22 listopada 2013 r. w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu leczenia szpitalnego, w miejscu udzielania świadczeń, niezależnie od powstrzymania się przez lekarza wykonującego zawód u tego świadczeniodawcy od wykonania świadczenia". W przeciwnym razie placówka może zostać objęta karą.
W rozdziale, w którym poruszono kwestię klauzuli sumienia, resort twierdził, że nie może z niej skorzystać lekarz, "w przypadku, w którym zwłoka w udzieleniu pomocy lekarskiej mogłaby spowodować niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia pacjentki".
"Co więcej, w świetle ustawy, w przypadku, gdy ciąża zagraża bezpośrednio życiu kobiety, okoliczność tę może stwierdzić ten sam lekarz, co wykonujący procedurę przerwania ciąży. W takiej sytuacji absolutnie wykluczone jest powołanie się przez lekarza na tzw. „klauzulę sumienia”"
- pisze resort Leszczyny.
W skrócie - powołanie się na klauzulę sumienia i odmowę dokonania aborcji lekarz musi odnotować w dokumentacji medycznej oraz ma obowiązek "uprzedniego powiadomienia na piśmie przełożonego". MZ zaznaczyło, że na klauzulę sumienia nie może powołać się podmiot leczniczy...
Źródło: Republika, gov.pl, x.com, niezalezna.pl