Nisztor o raporcie ws. afery taśmowej: Nie dziwię się, że nie powstał. Rząd musiałby się przyznać, że został ograny przez kelnerów
– Na samym początku napompowano ten wielki balon, mówiono o udziale obcych służb, po czym okazało się, że nie ma cienia służb. Nie dziwię się więc, że raport ws. afery taśmowej nie powstał, bo rząd, musiałby przyznać, że został ograny przez kilku kelnerów i ewentualnie biznesmanów – mówił na antenie TV Republika Piotr Nisztor, dziennikarz tygodnika "Wprost".
Nisztor zachęcił do lektury swojej najnowszej książki „Jak rozpętałem aferę taśmową”. – Do jej przeczytania zachęcam każdego, kto chciałby poznać kulisy pisania artykułów i kulisy największej afery ostatnich lat – powiedział dziennikarz. Jak dodał, napisał ją z punktu widzenia osoby, która do tych taśm dotarła, a także osoby, którą atakowano i której dziennikarską wiarygodność próbowano podważyć.
Mówił, że jest przekonany, że taśm z nagraniami najwyższych osób w państwie jest bardzo wiele. – Z mojej wiedzy wynika, że prokuratura ma nagrania, które zostały przekazane przez redakcję tygodnika „Wprost”. Prawdopodobnie to jedyne, jakie ma – stwierdził.
Dziennikarz mówił także o przebiegu śledztwa mającego na celu wyjaśnienie afery taśmowej. – Wczoraj byłem przesłuchiwany i nie postawiono mi zarzutów. Myślę, że śledztwo zbliża się ku końcowi i podejrzanym zostaną postawione zarzuty – wskazał.
Odnosząc się do zapowiedzianej przez byłego premiera Donalda Tuska obszernej informacji dotyczącej afery, która miała zostać zaprezentowana opinii publicznej do końca września, przyznał, że nie jest zdziwiony faktem, że obietnica nie została zrealizowana. – Na samym początku napompowano ten wielki balon, mówiono o udziale obcych służb, po czym okazało się, że nie ma cienia służb – mówił Nisztor. – Nie dziwię się więc, że raport nie powstał, bo rząd, musiałby przyznać, że został ograny kilku kelnerów i ewentualnie biznesmanów - tłumaczył. – A to oznaczałoby, że nikt w tym kraju nie kontroluje służb – dodał.
Nisztor podkreślił, że wciąż nie możemy wykluczyć, że nagrania są jeszcze elementem gry. Jak przekonywał, dziennikarze „Wprost” zrobili wszystko, co było w ich mocy, wykonali swój dziennikarski obowiązek. – Ale służby zobowiązane do dbania o bezpieczeństwo państwa i najważniejszych osób zawiodły po całości – ocenił.
– Chciałbym, żeby ten wielki worek z nagraniami został ujawniony – skwitował.
CZYTAJ TAKŻE:
Obiecywał wyjaśnienie afery taśmowej do końca września i... uciekł do Brukseli