To tam zauważyłem, że Rozenek ma ze sobą broń. Miał ją przytroczoną w kaburze pod pachą, schowaną pod marynarką. Rozmawiałem z nim o tym. Opowiadał mi, że ma na nią pozwolenie. Pozwolenie ma się zazwyczaj nie na gazówkę, a na ostrą amunicję - mówi w rozmowie z niezalezna.pl Adrian Stankowski, wspominając wspólną z Andrzejem Rozenkiem wizytę w studiu Polsat News.
Mimo przychylnego wyroku sądu dla Andrzeja Rozenka, rozprawa dla polityka okazała się niełatwą przeprawą. Szczególnie, gdy podczas przesłuchania, pytania zadawali mu pełnomocnicy Tomasza Sakiewicza oraz sam redaktor naczelny „Gazety Polskiej”.
Rozenek odpowiadał m.in. na pytania dotyczące agresywnego zachowania wobec red. Michała Rachonia przed siedzibą TVP i gróźb formułowanych wobec dziennikarza.
- Czy w czasie zajścia miał pan przy sobie broń? – wypalił red. Sakiewicz.
Rozenek wyraźnie rozbawiony odparł: „słucham? Oczywiście, że nie miałem broni”. Od teraz uśmiech schodził z jego twarzy w błyskawicznym tempie.
„Ma pan pozwolenie na broń?”, „czy kiedykolwiek przyniósł pan broń do telewizji?” – dopytywał Sakiewicz.
- Nigdy w życiu nie przyniosłem do telewizji broni – jednoznacznie zaprzeczył Rozenek.
- Proszę o zaprotokołowanie odpowiedzi, że pan Rozenek nigdy nie wnosił do telewizji broni. Będzie to przedmiotem osobnego postępowania karnego w prokuraturze – skonkludował Sakiewicz.
To sytuacja, jaka miała miejsce w 2018 roku. Zajście sprzed lat relacjonuje dla niezalezna.pl red. Adrian Stankowski.
- Byłem z nim [Andrzejem Rozenkiem - red.] w programie red. Agnieszki Gozdyry na antenie Polsat News. Pamiętam, że była spora awantura. Atakował ministra Antoniego Macierewicza, że ten ujawnia supertajne akta i jaka to jest wielka szkoda dla polskiej obronności… - wspomina.
- Pamiętam, że zapytałem go na koniec programu, czy wyobraża sobie, że akta Gestapo byłyby tajne w dzisiejszych Niemczech. Wydarł się jak świnia dźgnięta nożem w obronie UB-eków – opowiada.
- Po wyjściu ze studia, udaliśmy się do charakteryzatorni, żeby zmyć makijaż po rozmowie. To tam zauważyłem, że Rozenek ma ze sobą broń. Miał ją przytroczoną w kaburze pod pachą, schowaną pod marynarką. Rozmawiałem z nim o tym. Opowiadał mi, że ma na nią pozwolenie. Pozwolenie ma się zazwyczaj nie na gazówkę, a na ostrą amunicję – relacjonuje dalej.
Podkreśla, że gdyby wiedział to wcześniej, „ugotowałby Rozenka w trakcie programu”.
- Jeśli pan Rozenek chce, możemy iść na zwarcie. Dziś zeznał nieprawdę przed sądem - mówi Stankowski.