Choć jest to postępowanie niezgodne z unijnymi traktatami, które politykę migracyjną pozostawiają w gestii państw członkowskich, butne Niemcy próbują narzucić krajom UE obowiązkowe przyjęcie "uchodźców" (oczywiście tych, których "naród panów", uzna za nieprzydatnych do rozwoju swojej gospodarki). Sprzeciw Polski w tej kwestii kanclerz Scholz uznał za "niedopuszczalny".
Polska zjawiła się na szczycie unijnych przywódców w Brukseli z planem podważenia tzw. paktu migracyjnego, który de facto zakłada obowiązkową relokację migrantów - relacjonuje w czwartek brukselski portal Politico. Stanowisko Polski jest jasne: "nie dla przymusowej relokacji imigrantów". Polska chce też wprowadzić zapis o tym, że każdy kraj sam decyduje, jakich migrantów "przyjmie na swoim terytorium" - relacjonuje Politico. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz miał określić polskie postulaty jako "niedopuszczalne".
Jak wskazuje Politico, strategia premiera Mateusza Morawieckiego, który reprezentuje nasz kraj na Radzie Europejskiej, polega na próbie przekonania innych krajów do podejmowania decyzji dotyczących polityki migracyjnej w sposób jednomyślny.
"To z definicji unieważniłoby niedawną umowę migracyjną, która przeszła tylko dlatego, że decyzję podjęto w głosowaniu większościowym. (Morawiecki) przedstawił propozycję w jednoakapitowej notatce, którą złożył podczas czwartkowej dyskusji. W tekście, do którego dotarło Politico, jest mowa o tym, że Rada Europejska we wcześniejszych konkluzjach w latach 2016, 2018 i 2019 mówiła (...) o jednomyślności w decyzjach migracyjnych" - podkreśla portal.
"Polski ruch był powszechnie oczekiwany. Nikt nie był zaskoczony, gdy polski premier Mateusz Morawiecki poruszył ten temat z innymi przywódcami UE. (...) Morawiecki przekonywał, że decyzje podejmowane przez 'większość kwalifikowaną' są nieskuteczne" - dodaje Politico.
Premier Węgier Viktor Orban zablokował konkluzje Rady Europejskiej w sprawie migracji, domagając się uwzględnienia w nich postulatów Polski.
"Orban miał powiedzieć, że nie może zgodzić się na konkluzje dotyczące migracji, jeśli nie zostanie uwzględniony w nich zapis postulowany przez Polskę o konsensusie w sprawach migracyjnych. Polska chce też wprowadzić zapis o tym, że każdy kraj sam decyduje, jakich migrantów "przyjmie na swoim terytorium" - informuje portal.
Zdaniem Politico sprawa nie jest rozstrzygnięta, na co wskazuje fakt, że holenderski premier Mark Rutte wezwał przywódców UE do umieszczenia migracji w programie ich następnego szczytu w październiku.
Zachodni "demokraci" i satelici Niemiec wyraźnie liczą na zmianę władzy w Polsce. Przy "patriotycznych" rządach Tuska otrzymają wszystko na co liczą, a nawet więcej.