Nawet „Wyborcza” przyznaje, że reforma rządu przynosi sukces!
Wprowadzona przez rząd premier Beaty Szydło podwyżka etatowej płacy minimalnej do 2 tys. zł brutto i godzinowej do 13 zł od 1 stycznia tego roku jak się okazuje wymusza podwyżki płac w polskiej gospodarce - pisze Zbigniew Kuźmiuk.
Nawet „wyborcza’, która jest niezwykle krytyczna w stosunku do posunięć rządu Prawa i Sprawiedliwości publikuje artykuły, które potwierdzają, że rządowy ruch z płacą minimalną spowodował wręcz lawinowe podwyżki płac.
We wtorkowym wydaniu tej gazety został opublikowany artykuł pod znamiennym tytułem „Bunt buzuje pod ladą”, w którym autor pisze o kolejnych podwyżkach płac w największych sieciach handlowych w Polsce.
Nie są to ciągle poziomy płac „powalające z nóg”, bo trudno z taką uznać 2,8 tys. zł brutto (płaca minimalna w sieci Biedronka), ale w wielu sieciach handlowych od jesieni poprzedniego roku kiedy to ogłoszono rządową podwyżkę płacy minimalnej, miały miejsce już 3-krotne regulacje płacowe.
2. Przypomnijmy tylko, że we wrześniu poprzedniego roku weszło w życie rozporządzenie Rady Ministrów o podwyżce „etatowej” płacy minimalnej na rok 2017 z 1850 zł do 2000 zł brutto, czyli aż 150 zł i w związku z tym konieczna była waloryzacja płacy godzinowej minimalnej z 12 zł na 13 zł od 1 stycznia tego roku.
Podniesienie stawki godzinowej do 13 zł za godzinę brutto, było konieczne, ponieważ przy ustawowych 168 godzinach pracy miesięcznie daje wynagrodzenie w wysokości 2184 zł brutto miesięcznie i w związku z tym jest o 184 zł wyższe od minimalnego wynagrodzenia na podstawie umowy o pracę (ustalonego na rok 2017 w wysokości 2000 zł brutto).
Natomiast taka relacja pomiędzy tymi minimalnymi wynagrodzeniami (niższa płaca etatowa, wyższa godzinowa), zdaniem minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbiety Rafalskiej, będzie zachęcała pracodawców zarówno publicznych jak i prywatnych do zatrudniania na podstawie umów o pracę, a nie umów zlecenia czy samozatrudnienia, bo te pierwsze będą jednak wyraźnie „tańsze”.
W ten sposób rząd premier Beaty Szydło zakończył z dotychczasową ponad 25- letnią praktyką konkurowania przez Polskę tanią siłą roboczą i przy pomocy poziomu płacy minimalnej (etatowej i godzinowej), rozpoczął proces wymuszania podwyżek płac zarówno w gospodarce jak i w sektorze budżetowym.
3. Po zaledwie kilku miesiącach obowiązywania rozporządzenia dotyczącego wyższej płacy minimalnej okazało się, że podwyżka tej płacy zarówno tej etatowej jak i tej godzinowej ma ogromny wpływ na kształtowanie się płac dla blisko 2/3 zatrudnionych w naszym kraju.
Z danych GUS z 2014 roku wynika, bowiem, że aż 19% zatrudnionych w naszym kraju zarabiało do tej pory poniżej 2054 zł, 26,2% poniżej 3081 zł i 20,8% mniej niż 4108 zł, sumarycznie, więc tak niskie wynagrodzenia dotyczą 66% zatrudnionych (wszystkie kwoty brutto miesięcznie).
Według tych danych blisko 50% zatrudnionych w Polsce otrzymywało do tej pory wynagrodzenia poniżej 3292 zł miesięcznie brutto, w konsekwencji „na rękę” była im wypłacana kwota poniżej 2,3 tys. zł.
4. Na obligatoryjną podwyżkę płacy minimalnej muszą jak się okazuje zareagować w zasadzie wszyscy pracodawcy w tym szczególnie ci, którzy do tej pory wypłacali wynagrodzenia niewiele wyższe od wynagrodzenia minimalnego.
Trudno, bowiem sobie wyobrazić, żeby tacy pracownicy byli zaakceptować dotychczasowe wynagrodzenia w sytuacji, kiedy płaca minimalna rośnie o kilkanaście procent, a bezrobocie spadło poniżej 8% i coraz częściej mamy do czynienia z rynkiem pracownika, a nie pracodawcy (kilkukrotne podwyżki płac w ciągu ostatnich miesięcy w zasadzie we wszystkich sieciach handlowych funkcjonujących w Polsce, potwierdzają rozpoczęcie procesu regulacji płac w górę w naszej gospodarce).
W ten sposób rząd premier Beaty Szydło wymusza podwyżkę wynagrodzeń w całej gospodarce i kończy okres konkurowania przez polskich przedsiębiorców niskimi kosztami wytwarzania produktów i usług, w tym w szczególności niskim poziomem płac.