Grzegorz Napieralski, który po konflikcie z władzami SLD rozstał się z macierzystą partią, wystartował z list Platformy Obywatelskiej i uzyskał mandat senatora. W tych samym głosowaniu wyborcy pozbawili Sojusz reprezentacji w Sejmie. Partia musi przejść na 4 lata w polityczny niebyt. – Zostałem wypchnięty przez Leszka Millera. Byłem przez niego upokorzony. Nie chcę teraz wykorzystywać sytuacji i odgrywać się na nim – powiedział w rozmowie z Fakt24.pl Napieralski.
Polityk przyznał, że dzwonią do niego koledzy z dawnej partii i składają gratulacje. Jak dodał, znacznie częściej mówią "miałeś rację i szkoda, że Cię nie posłuchaliśmy".
– We wpisach na Facebooku, w SMS-ach i rozmowach słyszę, że gdyby weszła w życie propozycja zmian, którą przedstawiłem w grudniu 2014 r., dziś byłaby walka o 12-14 proc. Wiele osób mówiło nawet, że nie narodziłoby się Razem, nie byłoby .Nowoczesnej Ryszarda Petru. Byłaby inna sytuacja – wskazywał Napieralski. Dodaje, że mówią tak również czołowi politycy Sojuszu, choć oczywiście nie wszyscy.
Były szef SLD, pytany o to, czy wśród tych gratulacji i rozliczeń słychać głosy o końcu Leszka Millera, podkreśla, że stara się w tę sprawę nie angażować emocjonalnie. – Zostałem wypchnięty przez Leszka Millera. Zostałem przez niego upokorzony. Nie chcę teraz wykorzystywać sytuacji i odgrywać się na nim – dodał.