To, że o przebiegu tej rozmowy pierwsza dowiedziała się Gazeta Wyborcza świadczy o tym, że ktoś pomylił tory komunikowania w tej sprawie, bo najpierw powinien o tym wiedzieć prokurator generalny - powiedział dla Telewizji Republika Jan Mosiński, Prawo i sprawiedliwość.
We wtorkowym wydaniu "Gazety Wyborczej" pojawił się artykuł dot. "afery KNF". Według właściciela Getin Noble Banku Leszka Czarneckiego, Marek Chrzanowski w marcu br. miał zaoferować przychylność dla tego banku w zamian za mniej więcej 40 mln zł. Czarnecki nagrał przebieg całej rozmowy. Na środę rano do KPRM Chrzanowskiego wezwał premier Mateusz Morawiecki. Szef rządu zażądał też natychmiastowych wyjaśnień od szefa KNF oraz zlecił prokuraturze i służbom niezwłoczne zebranie informacji.
– Bez wątpienia rozmowa, która miała miejsce pomiędzy szefem KNF, a panem Leszkiem Czarneckim nie powinna w ogóle mieć miejsca! Natomiast nie można tutaj mówić o aferze. Tutaj przebieg tej rozmowy trzeba oczywiście wyjaśnić i tym się zajmuje prokuratura generalna pod bezpośrednim nadzorem prokuratora generalnego ministra Zbigniewa Ziobro – mówił nam Jan Mosiński.
– Myślę, że premier nie został poinformowany wcześniej ze względu na obowiązujące procedury w tego typu przypadkach. Po drugie delikatność sprawy, a po za tym długi weekend związany ze świętem niepodległości. To, że o przebiegu tej rozmowy pierwsza dowiedziała się Gazeta Wyborcza świadczy o tym, że ktoś pomylił tory komunikowania w tej sprawie, bo najpierw powinien o tym wiedzieć prokurator generalny – podkreślił.
Czy to atak wymierzony w premiera?
– Oczywiście opozycja próbuje wiązać z tą sprawą czołowych polityków. Robi to nieudolnie, ponieważ po pierwsze nie ma żadnych dowodów – stwierdził Mosiński.
Dodał, że najważniejsze dla opinii publicznej jest to, że rynek bankowy jest stabilny, bezpieczny i wypłacalny. Zdaniem Mosińskiego wizerunkowo premier na tym nie straci, ponieważ działa natychmiast, aby sprawę wyjaśnić.
– Co do prawdopodobieństwa, że pan Chrzanowski niszczył dokumenty w siedzibie KNF, to bardzo nieodpowiedzialne stwierdzanie, ponieważ nie mamy na to żadnych dowodów – powiedział Mosiński.
Dodał, że jeśli ktoś z opozycji stawia takie tezy, to musi się liczyć z tym, że spotka go retorsja prawna szefa KNF.
MAREK CHRZANOWSKI MIMO DYMISJI BĘDZIE POBIERAŁ DO KOŃCA ROKU WYPŁATĘ W WYSOKOŚCI 33 TYSIĘCY ZŁOYCH
– Nie znam regulacji prawnych w tej sprawie. Tutaj trzeba zajrzeć w dokumenty, ale myślę, że są to działania zgodnie z prawem – mówił Mosiński.