W związku z zaskakującą dla wielu komentatorów i obserwatorów dymisją ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, redaktor Tomasz Sakiewicz w programie "Dziennikarski poker" nawiązał z politykiem połączenie telefoniczne.
– Dymisja była nieoczekiwana pewnie dla publiczności, szerokiego grona mediów. Wiedział o niej premier, wiedział też prezydent i to od dłuższego czasu. O takich rzeczach nie sposób jednak rozmawiać na forum publicznym, bo mamy przecież swoje obowiązki, pracujemy, dopóki to się nie wydarzy - wskazał prof. Szumowski.
– Ja obiecywałem, że będę, rozmawialiśmy, podjęliśmy umowę, że dokończę pewne kwestie. Miałem dokończyć je na wiosnę, zaskoczyła nas epidemia i zostałem na stanowisku. Dziś jednak ten system jest już ustawiony, przygotowany i myślę, że to jest ten czas, kiedy spokojnie mogę przekazać go w ręce następcy i on doskonale będzie wiedział, co dalej robić - dodał ustępujący minister zdrowia.
Redaktor Tomasz Sakiewicz zapytał swojego rozmówcę, czy decyzja o rezygnacji była spowodowana również obawą przed kolejną falą hejtu.
– Hejt, szczerze powiedziawszy, mnie nie wzrusza. Domorośli Sherlockowie Holmesi byli, są i będą. I będą pewnie dalej różne swoje dywagacje snuć - ocenił Łukasz Szumowski.
– System ochrony zdrowia jest stabilny, mamy nadal tyle samo Polaków chorych na COVID-19 w szpitalach czy pod respiratorami. I – co najważniejsze – nigdy tych respiratorów nie zabrakło - wskazał poseł PiS.
– Jeśli czegoś mi żal, to jest to na pewno wspaniały zespół. Fantastyczna grupa ludzi, którzy sprawdzili się w naprawdę krytycznych momentach. Jest to zespół do zadań specjalnych, który potrafi naprawdę działać, reagować i nowy szef resortu będzie miał fantastycznych ludzi, którzy mu pomogą, wesprą go - podkreślił.
– Oczywiście, ja też służę pomocą, ale jako odchodzący, nie będę, broń Boże, nikomu się narzucał, bo to już decyzje, rola i kompetencje nowego ministra zdrowia - dodał Łukasz Szumowski.
Prowadzący pytał ustępującego ministra również o stanowisko polityków opozycji, którzy najpierw - już podczas pandemii koronawirusa - domagali się jego dymisji, dziś twierdzą, że odchodzi w złym momencie.
– To śmieszne. Na Boga, no zdecydujmy się: albo ma Szumowski odejść, albo źle, że odchodzi. Po drugie, w mojej decyzji życiowej te kąsania po łydkach naprawdę niewiele zmieniają. W polityce trzeba mieć grubą skórę, a moja decyzja nie była w jakimkolwiek stopniu podyktowana tymi dziwnymi, domorosłymi Sherlockami Holmesami, tylko planem, o którym już w lutym, marcu, kwietniu rozmawiałem z premierem, prezydentem, prezesem i oni byli tego świadomi - wyjaśnił polityk.