– Ze względu na pełnioną funkcję, Prezes PZPN, jest osobą publiczną, dlatego zakres jego krytyki może być szerszy niż obywatela, który nie zajmuje takich stanowisk. W debacie publicznej nie powinno się zamykać dziennikarzom ust – mówi w rozmowie z portalem telewizjarepublika.pl mec. Radosław L. Kwaśnicki.
Prawnik odniósł się do rocznego zakazu pisania o prezesie PZPN Zbigniewie Bońku, który sąd zastosował wobec dziennikarza „Gazety Polskiej" Piotra Nisztora.
Dziennikarze Strefy Wolnego Słowa, m.in. redaktor naczelny „Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz mówią wprost o „cenzurze prewencyjnej" zastosowanej wobec redaktora Nisztora. Poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie mecenasa Kwaśnickiego, który sam znalazł się kiedyś w podobnej sytuacji.
Redakcja dowiedziała się, że adwokat Michał Tomczak, też zresztą związany z PZPN-em, chciał zamknąć usta Kwaśnickiego w związku ze sporem prawnym i wystąpił do sądu, aby zakazać mecenasowi mówić publicznie na temat sporu i samego Tomczaka. Za każdą taką wypowiedź Kwaśnicki miałby płacić .... 1 mln 400 tyś. zł. Zaatakowany mecenas sprawę wygrał w obydwu instancjach, przed Sądem Okręgowym i Apelacyjnym w Warszawie. W tej konkretnej sprawie prawnik nie chciał się wypowiadać m.in. ze względu na obowiązującą go tajemnicę.
– Uważam, że zabezpieczenia tego typu powinny być przez sądy wydawane bardzo ostrożnie, by nie ... kończyły sprawy zanim ta się zacznie. Tymczasem sprawa pana Nisztora pokazuje, że są mogą być nadużywane. Nie będąc pełnomocnikiem redaktora Nisztora, za to będąc kiedyś w podobnej sytuacji i prowadząc podobne sprawy, liczę na to, że jeśli złożony zostanie środek zaskarżenia, zażalenie, to okaże się skuteczny – ocenił mec. Radosław L. Kwaśnicki, odnosząc się do sprawy Piotra Nisztora.
– Uważam, że szczególnie w debacie publicznej – bo proszę zwrócić uwagę, że pan prezes Boniek ze względu na pełnioną funkcję jest osobą publiczną, więc zakres jego krytyki może być szerszy, na co się zresztą godzi, obejmując funkcję prezesa PZPN – sąd nie powinien zamykać dziennikarzom ust. Prezes Kaczyński zresztą w ostatnim czasie mocno to wyartykułował, co wynika z ustaleń Redakcji.
W rozmowie zwróciliśmy uwagę na fakt, że Zbigniew Boniek może udzielać wywiadów, komentować sprawę publikacji redaktora Nisztora i „Gazety Polskiej" czy zarzucać dziennikarzowi pisanie nieprawdy. Tymczasem Nisztor, w obecnej sytuacji, nie ma zbytnio możliwości, aby odnieść się do zarzutów prezesa PZPN, o czym wspomniał w naszej wczorajszej rozmowie.
– Jeżeli zamknie się usta redaktorowi, to można powiedzieć, że Prezes PZPN wygrywa sprawę na samym początku, tj. zanim wejdzie ona w fazę właściwego sporu (gdzie obie strony mogą przedstawiać swoje racje). A przecież w sytuacji, gdy prezes PZPN ma pewne wątpliwości co do twierdzeń dziennikarza, to zawsze może wytoczyć mu proces cywilny, w postępowaniu o ochronę dóbr osobistych lub podjąć inne działania. Może przy tym zażądać m.in. odszkodowania, zadośćuczynienia na jakiś cel społeczny – ocenił mec. Kwaśnicki.
– Nadużywanie funkcji zabezpieczenia powództwa moim zdaniem prowadzić niekiedy do zamknięcia drogi do krytyki osoby publicznej. A przypomnę raz jeszcze, że inne - niższe - standardy ochrony są w przypadku osoby publicznej, a inne – w przypadku osoby prywatnej. To cena za splendor związany z funkcją - wskazał prawnik.
Jeżeli chodzi o spór między Bońkiem a Nisztorem, w środę interweniował w tej sprawie Prokurator Krajowy Bogdan Święczkowski. Stołeczna Prokuratura Regionalna poinformowała dziś, że na polecenie Święczkowskiego przystąpiła do dwóch postępowań sądowych o ochronę dóbr osobistych prowadzonych przed Sądem Okręgowym w Warszawie z powództwa Zbigniewa Bońka przeciwko dziennikarzowi Piotrowi Nisztorowi oraz Forum S.A. - wydawcy Gazety Polskiej Codziennie.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Zembaczyński wstydzi się wykształcenia. „Zagadkowe” zniknięcie Collegium Humanum z życiorysu
PIEKŁO ZAMARZŁO! Wyborcy koalicji 13 grudnia oburzeni nepotyzmem: „Nie po to walczyliśmy, K*RWA MAĆ!”
Wrocław. Polacy muszą wiedzieć, komu powierzyli fotel prezydenta
Komisja Ligi anulowała czerwoną i żółtą kartkę