– Za mówienie prawdy nie ma potrzeby przepraszać - zwięźle podsumowała wicemarszałek Sejmu, rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Beata Mazurek. Skomentowała w ten sposób reakcję strony izraelskiej na słowa premiera Mateusza Morawieckiego, które padły podczas Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium.
"Premier Mateusz Morawiecki w Monachium powiedział prawdę, która jest trudna do przyjęcia przez stronę izraelską. Nie przeczymy, że dochodziło do indywidualnej współpracy z okupantem z różnych stron, dlatego za mówienie prawdy nie ma potrzeby przepraszać" - podała wicemarszałek Sejmu.
PMM w Monachium powiedział prawdę,która jest trudna do przyjęcia przez stronę izraelską.Nie przeczymy,że dochodziło do indywidualnej współpracy z okupantem z różnych stron, dlatego za mówienie prawdy nie ma potrzeby przepraszać.
— Beata Mazurek (@beatamk) 18 lutego 2018
Podczas Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium, dziennikarz Ronen Bergman zwrócił się do premiera Mateusza Morawieckiego, przedstawiając mu historię swojej matki urodzonej w Polsce. Ta przeżyłą Holokaust, jednak wielu członkom jej rodziny nie było to dane, ponieważ zostali zadenuncjowani na Gestapo przez Polaków. Bergman dodał, że gdyby opowiedział taką historię w Polsce, zostałby uznany za przestępcę. Zakończył pytaniem: "Co wy próbujecie zrobić? Dolewacie oliwy do ognia".
– Jest to niezmiernie ważne, aby zrozumieć, że oczywiście nie będzie to karane, nie będzie to postrzegane jako działalność przestępcza, jeśli ktoś powie, że byli polscy zbrodniarze. Tak jak byli żydowscy zbrodniarze, tak jak byli rosyjscy zbrodniarze, czy ukraińscy - nie tylko niemieccy - odpowiedział premier Morawiecki sugerując, że sprowadzanie prawdy historycznej do marginalnych sytuacji nie ma najmniejszego sensu.
Słowa te wywołały oburzenie głowy Izraela Benjamina Netanjahu oraz Ronalda S. Laudere, przewodniczącego Światowego Kongresu Żydów. On sam wezwał polski rząd do przeproszenia za absurdalne i obraźliwe uwagi.