Wszystko wskazuje na to, że mojego syna nie ma już w Polsce - powiedziała w poniedziałek pani Karolina, matka 10-letniego Ibrahima, uprowadzonego przez biologicznego ojca w niedzielę w Gdyni. Dodała, że miała kontakt z synem po porwaniu.
10-latek został uprowadzony w niedzielę około godz. 21 na ulicy Ledóchowskiego na gdyńskim Obłużu. Porywaczem jest jego ojciec, pozbawiony praw rodzicielskich, obywatel Maroka - Azeddine Oudriss. Mężczyzna może być niebezpieczny. Policja apeluje o kontakt do wszystkich, którzy mają jakieś informacje na temat porwania.
Matka dziecka powiedziała dziennikarzom na komisariacie w Gdyni, że policjanci od godziny 21 w niedzielę "nie zrobili nic" oraz że informacji na temat uprowadzenia dziecka rano nie miała też belgijska policja. Według niej właśnie do Belgii mógł udać się mężczyzna z dzieckiem.
W jej przekonaniu mężczyzna z dzieckiem jest prawdopodobnie poza granicami kraju. "Zaczęły docierać do mnie różne, różne informacje i wszystko wskazuje na to, że go w Polsce już go nie ma" - dodała.
Zaznaczyła, że rozmawiała z synem już po tym, gdy został uprowadzony. "On jest bardzo spokojny, podejrzewam, że on (ojciec - PAP) podał mu jakieś leki uspokajające" - dodała.
We wcześniejszej rozmowie z Polsat News kobieta relacjonowała, że jej były partner zaatakował ją, gdy w niedzielę wieczorem wracała do domu po imprezie urodzinowej Ibrahima. Mężczyzna miał ją pobić na oczach chłopca, a następnie zaciągnąć go do samochodu. "Moje dziecko strasznie krzyczało: mamo pomóż mi, pomóż!" - powiedziała.