Dziennikarz tygodnika "Do Rzeczy" Marek Magierowski podważa opinię eksperta w dziedzinie ginekologii, krytykującego w mainstreamowych mediach prof. Chazana. Dr Grzegorz Południewski zyskał ostatnio status najlepszego znawcy tematyki in vitro. Publicysta zarzuca mu okłamywanie ludzi i przestrzega przed korzystaniem z jego usług.
Dr Południewski podkreśla w swoich wypowiedziach, że zapłodnienie metodą in vitro nie wpływa na rozwój płodu i jego podatność na uszkodzenia i choroby i zasadniczo nie różni się od zarodka powstałego w sposób naturalny.
Zdaniem lekarza, mówienie, że statystycznie częściej zdarzają się komplikacje u kobiet, które zdecydowały się na in vitro, jest "bełkotem, którego na Zachodzie nikt nie przyjmie, bo jest niezgodny z wiedzą medyczną".
Marek Magierowski słusznie zauważa, że tym razem ekspert mainstreamowych mediów, delikatnie mówiąc, mija się z prawdą. Jako dowód przytacza fragmenty artykułów z szanowanych zagranicznych pism medycznych, które jednogłośnie podkreślają, że zarodek stworzony w wyniku sztucznego zapłodnienia jest dużo bardziej narażony na wady wrodzone, niż dziecko poczęte naturalnie.
Jak pisze Magierowski, naukowcy w pismach medycznych, wydawanych przy takich uczelniach jak m. in.: Uniwersytet w Oksfordzie, Uniwersytet Medyczny w Nankinie (Chiny), stanowy uniwersytet Kalifornii, czy Uniwersytet w Adelajdzie (Australia), podkreślają, że procesowi in vitro mogą towarzyszyć komplikacje, a zarodek narażony jest na wady wrodzone od 30 do nawet 50 procent bardziej, niż powstały naturalnie.
Bazując na tych informacjach, publicysta oskarża dr Południewskiego o bycie "ignorantem, niezrównoważonym szarlatanem, albo zwykłym oszustem" i apeluje do Komisji Etyki Lekarskiej, żeby zajęła się jego wypowiedziami.