– Żadne kpiny nie zmienią faktów. Dotychczas nikt nie potrafił wyjaśnić, co doprowadziło do całkowitej awarii elektryczności, do której doszło 15 metrów nad ziemią – mówił szef MON podczas krótkiego spotkania z dziennikarzami.
Na pytanie o to, czy informacje o stanie technicznym zostały zatajone Macierewicz sugerował, że wszystko na to wskazuje.
– Reakcja pana Laska, który stwierdził, że nic o tym nie wiedział i fakt, że prokuratura nie zleciła takich badań wskazuje na to, że informacje te zostały chyba zatajone. Taka byłoby logika tych zachowań. Materiały, które otrzymał prokurator wojskowy, przewodniczący komisji badania wypadków lotniczych oraz najwyższe władze rządu Donalda Tuska, mówiły jasno, że ten samolot jest obarczony wadą techniczną, która nie jest możliwa do wykrycia bez zbadania laboratoryjnego konkretnej wskazanej części samolotu. Żadnego takiego badania nie zrobiono, ani go nie zlecono. Wniosek jest tylko jeden – to zostało zatajone i to już jest powodem, żeby powołać podkomisję – uznał szef MON.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Macierewicz: Wymazuję z pamięci człowieka, który powtarza najgorsze oszczerstwa wobec gen. Błasika