Macierewicz: Prokuratura musi zająć się nowymi dowodami, one potwierdzają wybuch
- Prokuratura niestety nie badała tego fragmentu wyrwanego z burty przy prezydencie. Czy dlatego, że ukryto przed nimi tę część, czy woleli się do tego nie dotykać i tego nie badać? Jedno jest pewne, prokuratura musi to zbadać, bo rozrzut tej burty, gdzie siedział prezydent był bardzo duży – mówił Antoni Macierewicz o nowym dowodzie w sprawie katastrofy w Smoleńsku.
Antoni Macierewicz na antenie Telewizji Republika poruszył ważną kwestię, którą przeoczyła prokuratura, i której zabrakło w najnowszym raporcie Macieja Laska. Mówił o niezbadanym dotąd fragmencie burty, przy której siedział prezydent, a która znajdowała się w dużej odległości od miejsca odnalezienia zwłok. CZYTAJ WIĘCEJ...
- Analiza przez nas sformułowana oparta jest na rzetelnych materiałach i wysokiej jakości zdjęciach, prokuratura rozkłada ręce i mówi, że nie ma tych zdjęć – mówił Macierewicz.
- Duża część kanapy prezydenckiej jest wyrwana i leży ponad 30 metrów od miejsca zderzenia samolotu z ziemią – tłumaczył najnowsze znalezisko Macierewicz.
Jego zdaniem, jest to kolejny dowód na to, że na pokładzie samolot rządowego doszło do wybuchu.
- Ten rozrzut musiał się dokonać w powietrzu – stwierdził. - Fragment burty nigdy nie był objęty płomieniem, a część przy prezydencie jest zwęglona, więc ta część musiała wylecieć podczas wybuchu, i nie dotarła tam gdzie reszta – argumentował Macierewicz.
Macierewicz wspomniał również, że zastanawiające jest to, że prokuratura nie dotarła do tych fragmentów.
- Prokuratura badała kilkaset fragmentów samolotów, ale niestety tego fragmentu wyrwanego z burty przy prezydencie nie badano – mówił Macierewicz. - Czy dlatego, że ukryto przed nimi te części, czy woleli się do tego nie dotykać i tego nie badać? - zastanawiał się. - Jedno jest pewne, prokuratura musi to zbadać, bo rozrzut tej burty, gdzie siedział prezydent był bardzo duży – dodał.
Macierewicz uznał przy tym, że co najmniej zastanawiający jest fakt, że prokuratura dotąd nie uznała istnienia choćby jednego naocznego świadka tragedii w Smoleńsku.
- Chce wierzyć, że nikt z tych 50 świadków nie jest znany prokuratorowi Seremetowi, ponieważ chce wierzyć w jego rzetelność – mówił Macierewicz. - To może niechęć prokuratury, może niekompetencja, może jeszcze coś innego – stwierdził.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: