W związku z wypadkiem premier Beaty Szydło Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji wydało komunikat, w którym dementuje informacje, które pojawiają się w mediach. "Informujemy, że kierowca, który w piątek jechał z Panią Premier, ma wszelkie uprawnienia i szkolenia oraz niezbędne doświadczenia, aby prowadzić samochód opancerzony. Był m.in. kierowcą limuzyny opancerzonej Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego" - czytamy na stronie ministerstwa.
MSWiA poinformowało m.in, że od września 2015 r. do grudnia 2016 r. kierowca spędził około 450 godzin za kierownicą opancerzonych pojazdów głównych. "Zatem informacja, która znalazła się w artykule „Rzeczpospolitej”, jakoby funkcjonariusz BOR, który kierował w piątek samochodem Pani Premier, „nie miał praktycznie żadnego doświadczenia w prowadzeniu takiego pancernego auta” jest nieprawdziwa. W tym samym artykule pojawiła się informacja, że „trzech głównych kierowców Pani Premier miało tego dnia wolne”. Również to stwierdzenie nie jest prawdą" - czytamy w komunikacie ministerstwa.
Wątpliwość co do wiarygodności lokalnego dziennikarza
MSWiA oświadczyło też, że czynności na miejscu wypadku z udziałem kolumny rządowej wykonywał zespół policjantów z grupy operacyjno-procesowej pod nadzorem i z udziałem prokuratora. Na miejscu zdarzenia pracowało również dwóch biegłych z zakresu ruchu drogowego i rekonstrukcji wypadków drogowych.
Ministerstwo przytacza też przykład lokalnego dziennikarza, na którego słowa powoływały się niektóre media.
"Niektóre media cytują lokalnego dziennikarza, który relacjonuje szczegóły wypadku. Nie było go jednak na miejscu zdarzenia, a jego wypowiedzi bazują na relacjach zasłyszanych od innych osób. Nawet w artykule opublikowanym w „Rzeczpospolitej” pojawia się stwierdzenie, że „świadkowie, do których dotarł dziennikarz, podkreślają, że tym co się dzieje, zainteresowali się dopiero po wypadku”. Dziwi zatem fakt, że takie wypowiedzi są powielane, a zeznania świadków złożone przed policjantami i prokuratorem są poddawane w wątpliwość".
"Ten sam lokalny dziennikarz twierdzi, że monitoring ze stacji Orlen zabezpieczono dopiero kilkanaście godzin po zdarzeniu - w sobotę około godz. 14. Również to stwierdzenie mija się z prawdą. Monitoring został zabezpieczony jeszcze w piątek w trakcie wykonywanych czynności procesowych. I nie był to monitoring ze stacji Orlen (gdyż nie obejmuje on trasy przejazdu), tylko ze stacji Crab. Na zapisie monitoringu ujawniono m.in. pojazd, którego kierowcę ustalono i przesłuchano jako kolejnego świadka. Również ten świadek potwierdził, że widział przejazd kolumny, która używała sygnałów dźwiękowych i świetlnych".
Przesłuchania kierowcy Fiata
Ministerstwo przypomniało też, że do przesłuchania kierowcy Fiata przystąpiono dopiero po kilkugodzinnych czynnościach na miejscu wypadku, wysłuchaniu świadków zdarzenia oraz po odebraniu opinii biegłych. Kierowca złożył wyjaśnienia, podczas których przyznał, że przyczynił się bezpośrednio do spowodowania wypadku drogowego. Wyjaśnienia te zostały złożone zgodnie z przepisami kodeksu postępowania karnego. Kierowca Fiata podpisał protokół z przesłuchania. "Dodatkowo przypominamy, że każdy podejrzany jest pouczany o swoich uprawnieniach pisemnie, co potwierdza złożeniem podpisu" - czytamy w komunikacie.