Lisicki: Tu chodzi o straszenie Macierewiczem
– Tu chodzi o straszenie Macierewiczem – mówił w studio Telewizji Republika redaktor naczelny tygodnika „Do Rzeczy” Paweł Lisicki. – To najłatwiejszy sposób mobilizacji elektoratu PO – dodał.
Gościem „Politycznego podsumowania dnia” była też publicystka Janina Jankowska. W pierwszej kolejności odniesiono się do dzisiejszej sejmowej debaty na temat odwołania ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza.
– Okres urzędowania Arłukowicza To ogromna kompromitacja – oceniła Jankowska. Zdaniem publicystki minister zdrowia „narobił dużo bałaganu”.
Lisicki wymienił szereg najistotniejszych zarzutów wobec Arłukowicza, zaznaczając, że jeden z ciekawszych dotyczy odwołania szefowej NFZ, którą szef resortu zdrowia osobiście rekomendował i powołał. – Ktoś, kto by się zdecydował zastąpić Arłukowicza, musiałby dostać naprawdę ogromną nagrodę – podkreślił publicysta. Wedle jego opinii trudno znaleźć taką nagrodę, która skusiłaby kogoś do zajęcia tego stanowiska. Lisicki przypomniał, że Arłukowicz tak naprawdę został kupiony przez Tuska z SLD.
Skomentowano też dość popularny temat postawienia Antoniego Macierewicza przed komisją śledcza za rzekome nieprawidłowości przy likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych.
– Pomijając kwestię oceny samego Macierewicza, cały ten pomysł to rzecz absurdalna – oceniła Jankowska. Jej zdaniem temat tak drażliwy jak służby, stanowi pewnego rodzaju „niebezpieczeństwo” przy powoływaniu komisji.
– Jeżeli powoływać komisję, to wobec MON-u, bo przegrywanie spraw, to efekt rezygnacji z obrony przed zarzutami – skomentował z kolei redaktor naczelny „Do Rzeczy”. Lisicki przypomniał, że niegdyś za rozwiązaniem WSI głosowały i PiS, i PO za wyjątkiem obecnego prezydenta. – Tu chodzi o straszenie Macierewiczem – stwierdził publicysta. – To najłatwiejszy sposób mobilizacji elektoratu PO – dodał.