Lisicki: Nagrania mogły być wcześniej używane do szantażu politycznego
Trudno sobie wyobrazić, żeby takie nagranie przeleżało sobie rok w szafie - mówił o taśmach ujawnionych przez "Wprost" Paweł Lisicki. Redaktor naczelny "Do Rzeczy" stwierdził, że przez jedenaście miesięcy, jakie minęły od rozmów do ich ujawnienia, taśmy te mogły być wykorzystywane do wywierania nacisku politycznego na najważniejsze osoby w państwie.
Lisicki: Tusk nie tylko od Belki wiedział o Amber Gold
Lisicki podkreślił, że premier wiedział o aferze Amber Gold nie tylko, tak jak dowiedzieliśmy się z taśm, od Belki, ale także od Komisji Nadzoru Finansowego i z informacji prasowych. - Ujawnienie afery nie było niczym zaskakującym - zauważył. - Jeżeli informacje od Komisji Nadzoru Finansowego, ABW i prezesa NBP nie były dla premiera wystarczającym ostrzeżeniem, to albo jest osobą zupełnie lekkomyślną, niezdolną do oceny tego, co się wokół niego dzieje albo z jakiegoś powodu nie zadziałał w tej sprawie - mówił.
Lisicki: Rozmowa Belki i Sienkiewicza nie była prywatna
Redaktor nalczelny "Do Rzeczy" komentując oświadczenie NBP w sprawie doniesień tygodnika "Wprost" powiedział, że jest to sygnał, w jaki sposób będzie wyglądała retoryka obronna. Lisicki podkreślił, że kuriozalna jest argumentacja mówiąca o tym, że rozmowa miała charakter prywatny. - Rozmowa nie była prywatna, bo odbywała się między ważnymi urzędnikami państwa polskiego i nie dotyczyła tematów prywatnych - przekonywał.
Lisicki: Nagrania mogły być wcześniej używane do szantażu politycznego
Zdaniem Lisickiego uwaga opinii publicznej powinna być skierowana na dwa tory. - Poza ukaraniem winnych powinniśmy się dowiedzieć czy przez 11 miesięcy taśmy te nie były wykorzystywane do szantażowania naważniejszych osób w państwie - podkreślił.