W najnowszym wydaniu "Newsweeka", Tomasz Lis ponownie wchodzi w spór z krytykami jego pracy dziennikarskiej. Na zarzuty pod swoim adresem, kierowane do niego w internecie odpowiada, że "znikąd wyp...ać nie zamierza i nie boi się o siebie, ale o Polskę".
W kolejnym ze swoich wstępniaków w "Newsweeku" Tomasz Lis pisze m.in. o swoich obawach wobec Jarosława Kaczyńskiego i sytuacji jaka nadejdzie po jesiennych wyborach parlamentarnych. – Prezes zapewnił niedawno, że żadnej zemsty nie będzie, ale cholera wie, czy słowa dotrzyma. Tym bardziej, że tzw. PiS-owski lud chce krwi – pisze Lis.
Skrytykowani przez Lisa, zostali również internauci, którzy pod jego tekstami publikowanymi w internecie, zamieszczają nieprzychylne dziennikarzowi komentarze. – Znikąd wyp...ać nie zamierzam. Nie boję się o siebie, ale o Polskę – podkreśla Tomasz Lis.
Redaktor "Newsweeka" oprócz konserwatywnej części polskiego społeczeństwa, Jarosława Kaczyńskiego i wydawcy Michała Lisieckiego, krytykuje nawet aktora Tomasza Karolaka. – Oto pewien aktor odkrywa, że do honorowego komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego właściwie go wepchnięto. No, jak już tam był, to trochę pomógł, ale bardziej z litości, a w ogóle to Lech Kaczyński był wybitnym prezydentem, a prezydent Duda, to ho, ho, ho będzie może nawet wybitniejszy – pisze prowadzący programu "Tomasz Lis Na Żywo".
Czytaj więcej:
Lis skarży się, że "PiS-owskie trolle" atakują jego rodzinę Tomasz Lis antysemitą? Śpiewak: Użył najbardziej ohydnej kliszy Komisja Etyki TVP: W programie "Tomasz Lis na żywo” naruszono zasady etyki dziennikarskiej