– Pan Kurski to już dawno chciał mnie wypi******* z TVP tak całkowicie - mówiła w wywiadzie dla Żulnaristy o swoim odejściu z TVP Barbara Kurdej-Szatan.
– Ja mam gdzieś ocieplanie wizerunku. Nie muszę sobie ocieplać wizerunku i nawet nie mam ochoty tego robić. Wyjątkowo długo miałam naprawdę mocno „ciepły” wizerunek, który mnie mocno irytował – mówiła Kurdej-Szatan. Stwierdziła przy tym, że nie żałuje wydarzeń, które rozegrały się po jej krytycznym wobec Straży Granicznej wpisie.
CZYTAJ: Śmiechu warte? Kurdej-Szatan z nagrodą „za aktywność w sprawach ważnych”
- „Podłożyłam się” pod wpływem swoich emocji i to wykorzystano w obrzydliwy sposób i zrobiono z tego ogromną aferę. Błędem było tylko to, ze potraktowałam moich obserwatorów jak swoich „przyjaciół”, ludzi, którym mogę powiedzieć, wszystko, co myślę. Przegięłam, jeśli chodzi o ekspresję, przekleństwa, sposób wyrażenia tego. I tyle – tłumaczyła swój wpis obrażający Straż Graniczną.
CZYTAJ: Zawiadomienie do prokuratury po skandalicznym wpisie Kurdej-Szatan
– Pan Kurski to już dawno chciał mnie wypi******* z TVP tak całkowicie. On już dawno mnie wywalił tak naprawdę. Teraz mnie tak całkiem wyrzucił, bo po prostu wyrzucił mnie z serialu "M jak miłość", który jest w tej telewizji od 20 lat, więc tak naprawdę przeżył wiele rządów i to jest dziwne. Ma do tego prawo, bo to jego telewizja, ale to jest wkurzające, że ktoś, kto nie był od początku serialu, nie ma z tym nic wspólnego i tak sobie decyduje za producenta – opowiadała aktorka. – Nie dałam się sterować, więc mnie zwolnili – twierdziła. Podkreślała przy tym, że producenci walczyli o jej utrzymanie w roli.
CZYTAJ: Kurdej-Szatan nie odpuszcza. „Białoruska celebrytka” znów zabrała głos