Kulisy umorzenia sprawy Weroniki Marczuk. Dotarliśmy do dokumentów
TELEWIZJA REPUBLIKA UJAWNIŁA | Jak wynika z dokumentów, do jakich dotarła Telewizja Republika i portal telewizjarepublika.pl prokuratorzy potwierdzili w czasie śledztwa przyjęcie przez Weronikę Marczuk oraz prezesa wydawnictwa WNT Bogusława Seredyńskiego kwot pieniędzy w wysokości odpowiednio 100 tys. zł oraz 10 tys. euro.
Prokuratorzy potwierdzili także, że obie te osoby przez kilka miesięcy spotykały się z funkcjonariuszami CBA pod przykryciem uzgadniając szczegółowo sposób prywatyzacji państwowej firmy WNT Sp. z.o.o., której Seredyński był prezesem.
Prokuratura potwierdziła również, że Weronika Marczuk informowała agentów CBA o swojej "znajomości z Tadeuszem [Piłatem - red] czy Jackiem Piechotą", jednak zdaniem prokuratury "nie można uznać, że w ten sposób podejrzana chciała wywołać u funkcjonariuszy działających pod przykryciem przekonanie o posiadaniu takich wpływów, czy też zamiarem jej było utwierdzenie ich w tym przekonaniu", a więc nie powoływała się na wpływy w rozumieniu art. 230 par. 1 kodeksu karnego.
Ujawniony przez nas dokument wskazuje, że zarówno agenci CBA pod przykryciem, jak i rozpracowywani przez nich biznesmeni od początku świadomie działali w celu prywatyzacji firmy, oraz uzyskania osobistych korzyści związanych z tą procedurą, jednak prokuratura nie uznała tych działań za czyn zabroniony i umorzyła śledztwo.
Uzasadnienie umorzenia sprawy Weroniki Marczuk podpisała prokurator Edyta Dzielińska-Wolińska. Okazuje się, że ocena dowodów została dokonana bez uwzględnienia materiałów o charakterze niejawnym, które uzyskane zostały w wyniku podjętych przez Centralne Biuro Antykorupcyjne czynności operacyjno-rozpoznawczych.
Dlaczego? Jak pisze w uzasadnieniu umorzenia prok. Dzielińska-Wolińska, „z uwagi na fakt, że pojawiły się istotne wątpliwości, co do prawidłowości oraz dopuszczalności przeprowadzonej w stosunku do podejrzanej działań operacyjnych przewidzianych w ustawie o CBA”. „Stąd materiał operacyjny zgromadzony przez CBA nie został uznany jako dowód w przedmiotowym postępowaniu karnym i w związku z tym nie stanowił podstawy czynienia ustaleń faktycznych w sprawie” – wyjaśnia prokurator.
Co ciekawe, w uzasadnieniu prokurator potwierdziła wersję wydarzeń zaprezentowaną przez agentów CBA działających pod przykryciem. W dokumentach, do których dotarła Telewizja Republika potwierdzono też fakt przyjęcia przez podejrzanych korzyści majątkowych w gotówce. W uzasadnieniu opisano również kilkumiesięczny proces, podczas którego przygotowywano przedsięwzięcie prywatyzacji WNT Sp. z.o.o. tak, by jego efekt zakończył się po myśli funkcjonariuszy działających pod przykryciem.
W dokumentach, do których dotarła Telewizja Republika stwierdzono jednak, że „samo podejrzenie dokonania czynu zabronionego jest niewystarczająca do podjęcia działań operacyjno-rozpoznawczych, o których mowa w ustawie o CBA”. Przypomnijmy jednak, że zgodnie z ustawą, warunkiem do zarządzenia czynności operacyjno-rozpoznawczych polegających m.in. na przyjęciu lub wręczeniu korzyści majątkowej jest wiarygodna informacja o przestępstwie.
Prokurator Dzielińska-Wolińska nie tylko uznała, że nie było podstaw do podjęcia przez CBA czynności operacyjno-rozpoznawczych, ale ma wątpliwości co do samej podstawy prawnej. „Stwierdzić należy, iż analiza materiałów o charakterze niejawnym wskazuje, iż sporną jest nie tylko kwestia zaistnienia podstaw faktycznych dla zainicjowania czynności operacyjno-rozpoznawczych w stosunku do Weroniki Marczuk, albowiem wątpliwości budzi fakt istnienia wymaganych wiarygodnych informacji o przestępstwie, ale także ich podstawa prawna” - napisała w uzasadnieniu umorzenia.
Wielokrotnie w dokumentach, do których dotarła Telewizja Republika, stwierdzono, że materiał zgromadzony przez CBA o charakterze niejawnym nie może być procesowo wykorzystany, a w konsekwencji nie może stanowić podstawy do czynienia ustaleń faktycznych w sprawie przeciwko Weronice Marczuk.
Wyłączenie materiałów niejawnych jest znamienne, ponieważ, jak zauważyła sama prokurator Dzielińska-Wolińska, „to właśnie materiał niejawny zgromadzony w wyniku działań podjętych przez CBA działań operacyjno-rozpoznawczych, stanowił podstawę postawienia Weronikę Marczuk przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie zarzutu płatnej protekcji oraz wystąpienia do sądu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie podejrzanej”.
Dzielińska-Wolińska w uzasadnieniu umorzenia stwierdziła także, że powoływanie się Weroniki Marczuk na znajomości z m.in. Jackiem Piechotą czy Tadeuszem Piłatem nie były przejawem rozumianego prawnie powoływania się na wpływy lub stwarzania wrażenia posiadania takich wpływów.
„Trudno bowiem uznać, iż podejrzana wskazując na znajomość z Tadeuszem Piłatem czy Jackiem Piechotą powoływała się na wpływy. Tym bardziej nie można uznać, iż w ten sposób podejrzana chciała wywołać u funkcjonariuszy działających pod przykryciem przekonanie o posiadaniu takich wpływów, czy też zamiarem jej było utwierdzenie ich w tym przekonaniu” - napisała śledcza. Dodała też, że „wypowiedzi Weroniki Marczuk, z których wynika, iż 'osobą, z którą rozmawia mecenas Tadeusz i dzięki której ma dobre wejście w ministerstwie jest Jacek Piechota, który jest także jej dobrym przyjaciele' nie można potraktować jako inkryminowanego powoływania się na wpływy czy też wywołania ogólnego przekonania, iż takie wpływy posiada”.
Jak dodaje prokurator, Weronika Marczuk wskazała na fakt znajomości z wymienionymi wcześniej osobami, jednakże bez jakichkolwiek dalszych aluzji. Pytanie tylko, dlaczego w takim razie w ogóle to robiła? Na to prokurator Dzielińska-Wolińska już nie odpowiedziała.
Zdaniem prokuratury podjęcie przez Weronikę Marczuk starań o pozytywne dla działających pod przykryciem funkcjonariuszy załatwienie sprawy jest czynnością dozwoloną i nie może być uważane za przestępstwo”. W uzasadnieniu umorzenia Dzielińska-Wolińska podkreśliła także, że „fakt, iż Weronika Marczuk uczestniczyła w spotkaniach z Bogusławem Seredyńskim oraz Tadeuszem Piłatem, na których omawiane były kwestie związane z prywatyzacją WNT Sp.zo.o nie może stanowić podstawy do przyjęcia, że kontakty te miały charakter przestępczy”.
„W świetle zgromadzonych dowodów nie można przyjąć, iż Weronika Marczuk ujawniła wobec Tomasza Kaczmarka gotowość przyczynienia się do załatwienia 'konkretnej sprawy', a więc nabycia spółki WNT Sp. z.o.o w drodze aukcji ogłoszonej publicznie” - stwierdzili śledczy.
Prokuratura uznała też, że „w świetle poczynionych ustaleń, nie można z całą pewnością przyjąć, aby zamiarem Weroniki Marczuk było nakłanianie klientów do popełnienia czynu zabronionego polegającego na wręczeniu korzyści majątkowej Bogusławowi Seredyńskiemu w związku z pełnieniem przez niego funkcji publicznej”.
DOKUMENT PUBLIKUJEMY NA NASZYM FACEBOOKU
mp, at, mr, TV Republika, fot. sxc.hu