– Nie wiedzieć kiedy i dlaczego, znaleźliśmy się w Polsce w nieznanym konstytucji ustroju "demokracji inaczej", "demokracji mniejszościowej" – pisze na swoim facebookowym profilu Krystyna Pawłowicz.
Posłanka Prawa i Sprawiedliwości raz jeszcze porusza temat wet prezydenckich i reformy wymiaru sprawiedliwości. – Zwycięskiej koalicji prawicowej mającej w Sejmie większość i rząd, blokuje się spełnianie obietnic wyborczych.
Na ich realizację, zgodę w tej "mniejszościowej demokracji" musi wyrazić patologiczna, totalnie antypolska, przegrana targowicka opozycja będąca ekspozuturą obcych interesów w Polsce, której jedynym celem jest obalenie legalnego rządu.
Zasady głosowania w tej "demokracji" zezwalają posłowi na wybór tylko fragmentu organu, tj. na 1/15 składu, w razie, gdyby zwycięzcy wyborów mieli w nim uzyskać przewagę.
W Sejmie i Senacie obowiązują różne zasady głosowania, skonstruowane tak, by parlamentarna prawicowa, reformatorska większość nie mogła przegłosować swych naprawiających Polskę ustaw.
Najwyższym ustrojowym dobrem chronionym jest tu "ponadpartyjność" ustaw i decyzji, lub ich "off lub out lub above pisowość", będąca fundamentem niezbędnym nowego ustroju "demokracji mniejszościowej".
Kompromis w "demokracji mniejszościowej" polega na dogadywaniu się z mniejszością znikomą i szerokich ustępstwach dla niej, a na całkowitej niemożności dogadania się i kompromisu ze zwycięską większością.
W "demokracji mniejszościowej", Trybunał Konstytucyjny jest już zbędny, bo prezydent sam, a priori ocenia konstytucyjność składanych przez polityczną większość projektów aktów prawnych. Po wymuszonym groźbą weta uchwaleniu przez Sejm ustawy w swoim, a priori rozumieniu jej konstytucyjności, prezydent Trybunałowi głowy już nie zawraca. Skoro może to ocenić sam.
Czy "demokracja anty-pisowska" będzie propozycją w referendum konstytucyjnym w Polsce? – dodaje posłanka Pawłowicz.