Co ciągnie nas do Kresów? Dlaczego ciągle nas fascynują? Pierwszym i głównym powodem są sentymenty. Tak, sentymenty są dla nas ważne, choć nie zawsze się do tego przyznajemy, czasem nawet sobie tego nie uświadamiamy. Są jednak też bardzo realne powody, dla których warto zająć się na poważnie Kresami i to przede wszystkim tym małym kawałkiem Kresów, który ostał się w Polsce.
Kresy to część naszej kultury, wręcz część polskiej duszy, nawet dla tych, co z dziada pradziada mieszkali w centralnej Polsce, nie mówiąc o Polakach z kresowymi korzeniami. To specyficzny element naszej tożsamości, w związku z czym trudno nas zasymilować i narzucić nam obcą czy globalną kulturę. Paradoksalnie, to co ortodoksyjni nacjonaliści uważają za jakieś obce "skażenie", jest jednym z fundamentów polskości.
Można powiedzieć, że skoro Kresy to część naszej duszy, to jeno w duszy mogą pozostać - w poezji Mickiewicza i Slowackiego, w Trylogii Sienkiewicza, w obrazkach Napoleona Ordy i innych. Tak, to bardzo ważne, ale na dłuższą metę ten duch nie przetrwa bez choćby kawałka kresowej ziemi i będzie dla kolejnych pokoleń coraz bardziej niezrozumiały. Nie muszą to być rozległe przestrzenie jak w dawnych wiekach. Ważne jednak, by był w naszych granicach choć mały kawałek ziemi z kresową kulturą. Nasze wewnętrzne Kresy są też pomostem i łącznikiem w naszych stosunkach politycznych i handlowych z państwami Europy Środkowo-Wschodniej. W przeszłości z Kresami było odwrotnie. Długo były ziemiami spornymi a przez to punktem zapalnym, powodującym konflikty z wschodnimi sąsiadami. Obecnie, po ponad 70 lat istnienia stałej granicy na wschodzie, to się radykalnie zmieniło. Są oczywiście siły, które próbują odgrzewać stare konflikty, ale są one marginalne, bo pewnych procesów powstrzymać się nie da. Po epoce "nacjonalistycznych walk o miedzę" czas na odwrócenie roli Kresów, które z zarzewia konfliktów, powinny stać się łącznikiem w naszych relacjach z wschodnimi sąsiadami.