– Ten proces nie jest dziś tak dotkliwy – ocenił Bronisław Komorowski, pytany o emigrację Polaków. – Mogą wyjeżdżać i szukać pracy, szukać miejsca zamieszkania gdzie indziej. To samo w sobie nie jest złe – przekonywał na antenie radiowej „Jedynki” ubiegający się o reelekcję prezydent.
– Najwięcej wyjeżdżało w latach 2005-2007, za ówczesnych rządów. Po uzyskaniu członkostwa w UE przez Polskę wyjeżdżało ponad pół miliona rocznie. Dziś to zjawisko zmniejszyło się ośmiokrotnie i jest to liczba ok. 60 tys. rocznie – przekonywał Komorowski.
Ubiegający się o reelekcję prezydent podkreślał, że „ważne jest, żeby ludzie nie wyjeżdżali, bo nie mogą znaleźć sobie szans w Polsce”. – To, że wyjeżdżają to też jakaś zdobycz wolności i nikt nikomu nie powinien zabraniać wyjeżdżać – stwierdził.
Zdaniem Komorowskiego „za chwilę tendencja się odwróci”. – Będzie tendencja przyjeżdżania do Polski, być może też z innych krajów, niekoniecznie Polaków – mówił.
Zapytany o ostatni raport Work Service, wedle którego ponad milion Polaków rozważa wyjazd z kraju, a wśród młodych wyjazd rozważa aż 75 proc. CZYTAJ WIĘCEJ…
– Nie rzecz w tym, by się zastanawiać, co ludzie rozważają, ale co robią. W tej chwili rocznie wyjeżdża 60 tys. osób rocznie. Ten proces nie jest dziś tak dotkliwy – przekonywał prezydent.
– Natomiast to, że rozważają jest przejawem tego, że są świadomi swoich praw. Mogą wyjeżdżać i szukać pracy, szukać miejsca zamieszkania gdzie indziej. To samo w sobie nie jest złe – uzupełniał.
Zdaniem Bronisława Komorowskiego Polska dynamicznie się rozwija i „zbliżamy się do głównego peletonu krajów świata zachodniego”. – Sięgamy starej Unii, przeskoczyliśmy niedawno Grecję – podał przykład tego rozwoju prezydent.
Komorowski był także pytano o hasło, które pojawiło się w jego kampanii „Rozstrzygnijmy wybory w pierwszej turze”.
– Ja tego nie mówiłem, ale oczywiście bardzo bym chciał. Lepsze jest szybsze zwycięstwo, niż porażka, to normalne – odpowiedział ubiegający się o reelekcję prezydent.
Dopytywany, czy przed drugą turą już zdecyduje się wziąć udział w debacie, odparł, że tak, bo „wtedy to jest normalne”. – A teraz wchodzenie w sytuację, gdzie 10 atakuje jednego, jest dziwaczne. Debata jeden na jeden jest rzeczą pożądaną. Wtedy debata może być merytoryczna – stwierdził.