Komorowski a WSI. Zmowa milczenia
Jaki był związek ubiegającego się o reelekcję prezydenta Bronisława Komorowskiego z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi? To pytanie zadaje sobie jakaś część obywateli, jednak nie jest ona w stanie uzyskać na nie odpowiedzi. Dlaczego? Bo przekaz ten nie przebija się do mediów głównego nurtu. Panuje w tym obszarze nadzwyczaj solidarna zmowa milczenia.
Wydarzenia ostatnich miesięcy, a także zbliżająca się wielkimi krokami II tura wyborów prezydenckich skłaniają do pochylenia się nad jedną zasadniczą kwestią: w jakim kraju żyjemy? Warto zadać sobie w związku z tym kilka pytań.
Jak to się dzieje, że mainstreamowe media od ostatniej debaty prezydenckiej niemal codziennie zajmują się sprawą "blokowania etatu" przez Andrzeja Dudę na jednym z uniwersytetów, podczas gdy w życiorysie drugiego z kandydatów są wątki, które nie tylko z perspektywy interesu państwa mają kolosalnie większe znaczenie, ale także z punktu widzenia dziennikarza powinny być bardziej interesujące? O nich zaś w stacjach o największym zasięgu i oglądalności panuje solidarna zmowa milczenia. Dziennikarze tych stacji choć mają dużo częściej możliwość rozmowy z urzędującą głową państwa (albo inaczej: tylko oni mogą z prezydentem rozmawiać) o te kwestie nie pytają.
Przesłuchanie Komorowskiego vs. sałatka Pawłowicz
Kiedy prześledzimy ostatnie miesiące zobaczymy kilka faktów, które każdemu obywatelowi bez względu na sympatie polityczne powinny dać do myślenia. 18 grudnia Bronisław Komorowski przez prawie 4 godziny zeznawał jako świadek w procesie dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego i b. oficera WSI płk. Aleksandra L., oskarżonych o płatną protekcję przy weryfikacji b. żołnierza WSI. Rozprawa odbyła się w Pałacu Prezydenckim. Trzeba przyznać, że wydarzenie dość niecodzienne. W tym jednak dniu największe stacje telewizyjne w kraju uznały, że większe znaczenie miała sałatka posłanki Krystyny Pawłowicz. Żadna ze stacji mimo, że miały na sali kamery, nie transmitowała przesłuchania Komorowskiego. Transmitowała je jedynie TV Republika, mimo że... nie dostała na to zgody.
"Niech pan nawet nie pyta"
Zmowę milczenia postanowił przełamać dziennikarz TVN Bogdan Rymanowski, który w czasie rozmowy z prezydentem zadał pytanie - warto podkreślić, że było to pytanie od widza - o książkę Sumlińskiego "Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego". Co usłyszał dziennikarz? - Radziłbym Panu powściągnąć chęć bycia w porządku wobec kolegi. Bo ten kolega jest oskarżonym, nie podejrzanym o korupcję, płatną korupcję wokół komisji weryfikacyjnej WSI, którą kierował Antoni Macierewicz. To w stu procentach niewiarygodny człowiek. Niech Pan nawet o niego nie pyta - odparł prezydent nie tylko nie odnosząc się do treści zawartych w książce, ale także próbując zdyskredytować pytającego o nie dziennikarza. Warto zauważyć, że Komorowski nie złożył pozwu przeciwko temu "niewiarygodnemu człowiekowi" za informacje zawarte w publikacji. Czy ważnemu politykowi, prezydentowi kraju nie powinno zależeć na tym, żeby szerzone na jego temat kłamstwa zostały sprostowane?
Szukanie haków...
Można zastanowić się dlaczego opozycja nie stara się "przebić" z tym tematem. Kilka dni temu na antenie TVP Info Jarosław Sellin rozmawiał z Jakubem Rutnickim z PO. Poprosił go o komentarz do faktu, że Komorowski głosował przeciwko rozwiązaniu WSI, a więc inaczej niż cała reszta jego partii. W odpowiedzi usłyszał zarzut, że Prawo i Sprawiedliwość znów zajmuje się szukaniem haków i wraca "duszna atmosfera" rządów Kaczyńskiego.
Niejako na dokładkę w tym tygodniu pojawiła się informacja o zawieszeniu programu Jana Pospieszalskiego. Dziennikarz w poprzednim programie zadał widzom pytanie "Czy poparliby kandydata wspieranego przez WSI"...
Przypadek? Oczywiście tak można powiedzieć. Jednak tych przypadków jest zdecydowanie więcej.
Wiele sił działa, aby pytania zadawane nie były. Władza wskazuje, że NIE WARTO PYTAĆ. Ciężko jednak nie odnieść wrażenia, że próbuje się obywatelami manipulować, a co ważniejsze, odbiera im się prawo do tak istotnej informacji o człowieku, który drugi raz ubiega się o urząd prezydenta. Bo, czy nie jest dziwne, że mimo 5 lat jego prezydentury tak wielu rzeczy wciąż o nim nie wiemy?