Zapowiadany udział Mateusza Kijowskiego w jednym z programów na antenie TVP Info, który jednak nie doszedł do skutku wywołał falę komentarzy w mediach społecznościowych. Z odzewem spotkała się także jego wizyta w Telewizji Polskiej następnego dnia, jednak nie za sprawą samej rozmowy, ale przez opublikowane we wczorajszych "Wiadomościach" nagranie zarejestrowane tuż po opuszczeniu przez Kijowskiego studia.
Lider KOD w miniony piątek był gościem Marcina Celińskiego w programie "Cztery strony". W chwili w której opuszczał studio podszedł do niego reporter "Wiadomości" Klaudiusz Pobudzin, który zapytał go o odwołany dzień wcześniej udział w programie "Dziś wieczorem". Na to pytanie Kijowski odpowiedział. Nie było już jednak tak przyjemnie, kiedy poproszony został o komentarz do słów Jacka Żakowskiego, który w jednej z audycji TOK FM powiedział, że KOD powinien być jak Hamas. Kijowskiemu nie spodobało się także pytanie o płacenie alimentów.
W obliczu niewygodnych pytań, lider KOD postanowił opuścić budynek Telewizji Publicznej. Reporterowi "Wiadomości" zarzucono "atak" na Kijowskiego i blokowanie mu wyjścia.
Sytuacja była szeroko komentowana w mediach społecznościowych przez kolegów po fachu.
Klaudiusz Pobudzin ma sztywniutki kręgosłup i Los Cojones jakich brakuje większości dziennikarskiego salonu. #DrugaZmiana
— michal.rachon (@michalrachon) 6 maja 2016
Łapanie polityków, żeby wydobyć od nich wypowiedź to standard. Nie ma się co oburzać. Polityk zawsze może powiedzieć - bez komentarza.
— Kasia KolendaZaleska (@KolendaK) 7 maja 2016
"Obrońca wolności słowa" oburza się na zadanie mu przez dziennikarza trudnego pytania. Toż to Monty Python skrzyżowany z Misiem.
— Samuel Pereira (@SamPereira_) 7 maja 2016