Radosław Sikorski wziął z Sejmu ponad 80 tysięcy zł na podróże służbowe, które miał odbywać swoim prywatnym samochodem. Jak się jednak okazuje, w Nakle nad Notecią, gdzie mieści się biuro poselskie Sikorskiego urzędnicy nigdy nie widzieli obecnego marszałka Sejmu w prywatnym aucie.
Dziennikarze tygodnika "Wprost" postanowili sprawdzić, czy urzędnicy widzieli Sikorskiego podróżującego prywatnym samochodem. Jak wynika z przeprowadzonych rozmów, urzędnicy nie pamiętają takiej sytuacji. Dziennikarze skierowali się do jednego z największych urzędów samorządowych, gdzie rozmawiają ochoczo przyjmuje ich jeden z szefów.
"Nie zastrzega nazwiska i mówi otwarcie. Nie podajemy jego nazwiska i funkcji. Nie chcemy, by ktoś się mścił za szczerość na człowieku, który nie należy do żadnej partii. Tak się składa, że samorządem w Nakle rządzą politycy PO i PSL. Pytamy, czy widział kiedyś Sikorskiego?
- Tak. Dwa razy. Raz w Niedźwiadach w obserwatorium astronomicznym. Spędzał tam wolny czas z synami, podobnie jak ja ze swoimi dziećmi.
- A drugi raz?
- Na spływie kajakowym. Też był z synami.
Ten sam urzędnik odpowiada, że Sikorski nigdy u niego nie był, nie pytał o jakiekolwiek problemy społeczne. Zero kontaktu i zainteresowania" - czytamy na stronie wprost.pl.
Następnie dziennikarze udali się do Urzędu podatkowego, gdzie przyjął ich kolejny urzędnik. Ten już jednak - jak twierdzą dziennikarze - był przerażony.
"Cztery razy, trwającej kwadrans rozmowie, zastrzega, by nie podawać jego nazwiska.
- Marszałek jest u nas obecny – mówi.
- Jak?
- Bywa na przykład na uroczystościach 3 maja albo 11 listopada.
- Przyjeżdża służbowym autem i z funkcjonariuszami BOR?
- Ale chyba ma do tego prawo? Ochrona mu przecież przysługuje.
- Oczywiście. A jakieś inne objawy aktywności?
- Marszałek poparł inicjatywę poszukiwania pozostałości starego zamku w Nakle.
- A gdzie jest ten zamek?
- Tego jeszcze nie wiadomo. Poszukiwania trwają" - czytamy we "Wprost".
Autorzy artykułu, kiedy pytali o Sikorskiego odsyłani byli do Szubina. To właśnie tam aktywność byłego ministra miała być największa, bo to tam znajduje się dworek Chobielin. Jak się jednak okazało również w tamtejszym urzędzie bardzo rzadko się pojawiał. Urzędniczka z trudem przypomniała sobie przykład wizyty Sikorskiego i wskazała, że był na spotkaniu w domu kultury w 2013 roku.
Gdzie więc jeździł Sikorski, skoro nikt go nie widział?