Kania o przeszukaniu redakcji "Wprost": To konsekwencja miękkiego totalitaryzmu, który od dawna funkcjonuje
Zdaniem Doroty Kani łamanie kolejnych praw przez obecną władzę jest konsekwencją miękkiego totalitaryzmu, który od dawna funkcjonuje. - Dziś Tusk przychodzi na konferencję i się dziwi: „czego wy ode mnie chcecie, przecież robimy tak od dawna” - dodała.
Odnosząc się do dzisiejszego wystąpienia Prokuratora Generalnego Dorota Kania stwierdziła, że bardzo zastanawiający jest fakt, że do jednego śledztwa potrzebne są oryginały taśm, do innego już nie. - W przypadku katastrofy smoleńskiej wystarczyły kopie, w przypadku afery taśmowej już potrzebne są oryginały – wyjaśniła.
Dziennikarka Gazety Polskiej przytoczyła sytuację sprzed sześciu lat, kiedy w 2008 roku będąc przesłuchiwana w procesie dziennikarskim na wstępie usłyszała, że ma prawo do ochrony źródła. - Jak wiele się zmieniło od tamtych czasów - oceniła.
- W tej chwili wejście ABW do redakcji tygodnika „Wprost” to złamanie świętej zasady. To pierwsza tego typu operacja od lat 90. – mówiła Kania dodając, że na początku lat 90. przeszukiwana była redakcja „Gazety Wyborczej”. - Ale obeszło się wtedy bez echa - zauważyła. - Teraz sytuacja się zmieniła. Pomimo wszystkich wątpliwości jakie mamy, większość środowiska dziennikarskiego stanęła murem za tygodnikiem „Wprost” - powiedziała. - Najważniejszą sprawą jest teraz ochrona informacji – zauważyła.
Zdaniem Doroty Kani sytuacja do której doszło jest konsekwencją miękkiego totalitaryzmu, który od dawna funkcjonuje. - Dziś Tusk przychodzi na konferencję i się dziwi: „czego wy ode mnie chcecie, przecież robimy tak od dawna” - dodała.
CZYTAJ TAKŻE: